Podjazd do Nałęża zajął mi 7:01, czyli o 6 sekund lepiej niż w maju, gdy to ustanowiłem najlepszy czas dotychczas. Pewnie dałoby się jeszcze lepiej, jechałem tak na 90% i to z plecakiem :-)
Zimno się już robiło (14 st. przez większość trasy) do tego chłodny wiatrek, a ja w krótkich spodenkach... Niemniej było fajnie - chociaż, już w Wapienicy jadąc przez zalesiony teren ciemno...
Najpierw na Starówkę, a później wzdłuż Białki do Straconki. Tam kawałek bulwarami + przerwa na rozprostowanie kości przez Oliwkę :)
W planach miał być uphill Magurka, ale postanowiłem bawić się w szefa kuchni i coś przygotować na obiad (testując nową patelnię grillową). Obiad wyszedł tak dobry, że nie żałuję nic a nic ;)