Jechało się strasznie ciężko. Ledwo szło utrzymać na liczniku 29km/h. Po dojechaniu do domu, okazało się, że osiągnąłem drugą najlepszą średnią odkąd mam liczniku (od zawsze?!).
W końcu się udało! Od dawna chciałem pojechać do rodzinnego miasta na rowerze, ale "zawsze coś..." ;) Tym razem się udało, było przednio.
Rekordowa średnia! Rok temu stwierdziłem, że nigdy szybciej nie pojadę (średnia prędkość). Dziś muszę cofnąć te słowa dwa razy, teraz i w kolejnym wpisie (Z Oświęcimia) ;)
W upale, gdzie średnia temp. wyniosła 34st., w samo południe, przejechałem 35km ze średnią 30km/h i to bez ciśnienia, swoim tempem, stając na każdych możliwych światłach... i na oponach 26x2.1" ;)
Właśnie w ten upalny dzień pojechałem do pracy na rowerze, jak rano było znośnie (26st.), to po 17 nadal palma (jak 3 lata temu byliśmy na Rodos we wrześniu nie wiem czy tak prażyło jak w piętek w BB....).
Na Cieszyńskiej pustki. A temp. od Wapienicy nie schodziła poniżej 33 st.