Teningowo, bardzo mocno. Najpierw sprinty 4x20/30 na Jaworzańskiej, a później 2x Kalwaria (4:17 i 4:13). Po pracy znów na Kalwarie (3:57 z ciężkim plecakiem - komputer wziąłem do domu).
Po infekacji nia ma śladu, noga znów kręci niezle pod górę. W drodze do i z pracy, za każdym razem zahaczyłem o Kalwarię. Jest to taka jedna ulica w Jaworzu - 1.1 km długości, 63m w górę, z czego druga połowa jest już "płaska", w pierwszej nachylenie dochodzi do 14% na kilkunastu metrach :D I <3 it!
Rano jakoś więcej czasu było, więc szybko na szosę i do biura w Jaworzu pojechałem przez Wapienicę, Międzyrzecze Górne i Jasienicę. Do Jaworza Nałęża nie starczyło już czasu ;(
Po pracy sprawdzenie nóg - mocno pod Kalwarię w Jaworzu. Jest OK :-)