Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2009

Dystans całkowity:333.98 km (w terenie 21.15 km; 6.33%)
Czas w ruchu:14:47
Średnia prędkość:22.59 km/h
Maksymalna prędkość:52.50 km/h
Suma podjazdów:3809 m
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:37.11 km i 1h 38m
Więcej statystyk

Tour de Jaworze

Poniedziałek, 28 września 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 25-50 km, wycieczka
Tour de Jaworze z finiszem w Olszówce - tak, aby dobić do 1700km w tym sezonie ;)

Miało być nieco inaczej, ale pogubiłem się na łączeniu szlaków pieszego - czarnego i rowerowego - zielonego. Efektem było przejechanie w kierunki do Jaworza Nałęża odcinka oznaczonego kolorem niebieskim. Była to część Wiślanej Trasy Rowerowej którą, jak będzie gotowa, mam zamiar przejechać całą (od źródeł Wisły aż do ujścia w Gdańsku).
W każdym razie, na półmetku byłem gdzie chciałem :) A później już pozostał powrót dobrze znaną drogą.
Szybko zajechałem (bo chłodno się robiło) do Doliny Wapienicy, wspiąłem do Olszówki Górnej, zjechałem do Dolnej, by następnie znów pod górę do domu.

Tak oto uzbierało się 536 metrów przewyższenia...

Profil:


[km: 36.89 | avg: 22.44 | time: 1:38:37 | max: 52.1 | temp: 21-18]

Deja vu? Jasienica - Jaworze - Dolina Wapienicy - Dębowiec

Środa, 23 września 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 25-50 km, mtb, wycieczka
Wymyślone na szybko, będące połączeniem dwóch niedawno przejechanych tras - tyle że w drugą stronę.

Najpierw do Jaworza przez lotnisko w Aleksandrowicach. Stamtąd przez Wapienicę do Międzyrzecza Górnego. Następnie kierunek Jasienica, skąd prosto przez centrum Jaworza do Doliny Wapienicy (podjazd pod zaporę). Z Doliny pojazd szlakiem konnym na Dębowiec.

Profil:


[km: 37.87 | avg: 21.17 | time: 1:47:16 | max: 52.5]

Do / z pracy

Wtorek, 22 września 2009 · Komentarze(0)
Kategoria do/z pracy
Dane na półmetku (praca)
[km: 5.27 | avg: 18.40 | time: 17.11 | max: 40.4 | temp: 12]

Na kolację: Jaworze - Jasienica - Wapienica

Poniedziałek, 21 września 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 25-50 km, wycieczka
Pod wieczór wypad do Jaworza. Miało być Nałęże, ale na rozstaju dróg wybrałem nową trasę do Jasienicy. Stamtąd do Międzyrzecza Górnego i z powrotem do Bielska-Białej, przez Wapienicę.

Przy okazji odkryłem nową trasę do Jaworza, z pominięciem Doliny Wapienicy. Z lotniska trzeba skręcić na ul. Antyczną. Zjeżdżamy do samego dołu, na skrzyżowaniu w lewo w ul. Kaskadową. W końcu trafiamy na wąziutką, nieco uszczerbioną kładkę. Przejeżdżamy ją i kierujemy się w lewo. Następnie na skrzyżowaniu szutrowej drogi w prawo (ul. Kopytko) i po kilkudziesięciu metrach jesteśmy już na ulicy prowadzącej do Zapory.

Profil:


[km: 30.00 | avs: 23.12 | time: 1:17.50 | max: 50.4]

Na śniadanie: do pracy

Poniedziałek, 21 września 2009 · Komentarze(0)
Kategoria do/z pracy
Do pracy, bo po pracy może wybiorę się na... "obiad" :D

Profil:


[km: 5.30 | avs: 19.01 | time: 0:16:44 | max:39.2]

Wokół zachodniej części Beskidu Małego

Niedziela, 6 września 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 50-75 km, wycieczka
Planowana od dawna wycieczka wokół zachodniej części Beskidu Małego w końcu się udała. Jedno z podejść skończyło się złapaniem gumy na 12km i powrotem do domu. Teraz obyło się bez przygód :-)

W niedzielę o godzinie 11 o dziwo mały ruch na krajowej 69. Zatem dojazd do Łodygowic był niemal przyjemnością. Stamtąd odbiłem na Zarzecze, Tresną by wylądować w Międzybrodziu Bialskim.
Nie odbijając na Przegibek, pojechałem drogą wojewódzką 948 do Porąbki by w końcu wyjechać na krajową 52. w Kobiernicach. Stamtąd po pagórkach (które mogą wymęczyć dość solidnie) przez Kozy zawitałem w Bielsku-Białej.

Jechało się dobrze mimo przejechanych 3 dni wcześniej 106km. Dyskomfortem był fakt, że dość mocno wiało i było chłodno (jak wychodziłem z domu 17.5 stopnia), ale od czego ma się opaskę na uszy :D

Profil trasy:

Przełęcz Glinne (809 m n.p.m.)

Czwartek, 3 września 2009 · Komentarze(1)
Wypad, a właściwie dłuuuższy wypad, na Przełęcz Glinne, czyli byłe przejście graniczne (polsko-słowackie) w Korbielowie.

Do Jeleśni, skąd zaczyna się 13km podjazd na przełęcz (patrz poniżej), zajechałem z Bielska-Białej krajową drogą numer 69 do Żywca. Stamtąd znaki kierowały mnie już na Korbielów, wiec trafić nie było trudno. Trudno było dojechać do Żywca, okropny ruch, tirów chyba więcej niż mrówek w mrowisku...
Od "stolicy browarnej" do Korbielowa jechało się już lżej, chociaż nawierzchnia nieco "krzywa i dziurawa", to ruch już znacznie mniejszy.

Wjazd na samą przełęcz lekki, a gdzieś czytałem, że ciężko, że niekończące się serpentyny... Ehh niektórych ponosi fantazja - zapraszam autora tych słów na Przełęcz Salmopolską, to zobaczy co to serpentyny :D

Na szczycie oprócz nieczynnego budynku odpraw celnych i jakiegoś budynku gastronomicznego nic nie ma. No OK jest płatny parking 1 zł za godzinę ;)

Powrót to praktycznie zjazd do samego Żywca. Będąc w mieście nie omieszkałem zahaczyć o starówkę, co odpłaciłem długim staniem przy wyjeździe z ulicy podporządkowanej... Przejechawszy już Rzekę Sołę, postanowiłem nie ryzykować powrotu "Route 69" i wybrałem się do Lipowej, skąd odbiłem do Buczkowic. Stamtąd trasa ta sama co ze Szczyrku, czyli doskonale mi znana.
Ale żeby nie było pięknie, dojazd do Lipowej zmęczył mnie jak mało co. W sumie hopków było kilkanaście (kilkadziesiąt?), stan nawierzchni tragedia, stąd prędkość rzadko przekraczała 20km/h... ale przynajmniej bezpieczniej było.

Trasę udało mi się dość szybko przejechać - średnia 23km/h na 105km na rowerze mtb z oponami 2.1" - jestem z siebie dumny :D
Dodatkowo te 105km to mój osobisty rekord długości wycieczki, a przynajmniej nie pamiętam czy kiedyś przejechałem więcej.

Profil podjazdu z Jeleśni:


Trasa wycieczki:


Kilka zdjęć z wycieczki (cały album dostępny na Picassa):


Treningowo

Wtorek, 1 września 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 25-50 km, wycieczka
Po trzech dniach ostrego chodzenia (zwiedzanie Trójmiasta) przyszedł czas "przestawić" nogi z powrotem na "kręcenie" ;)

Wybrałem dobrze mi znane trasy, jako że zebrałem się na rower dopiero przed 17.

Najpierw wypad do Jaworza Nałęże, który zaliczyłem także tydzień temu. Wracając - a jakże - nieopodal Zapory im. Ignacego Mościckiego, postanowiłem jeszcze podkręcić na podjazdach. Wybrałem się aż za zaporę, do miejsca gdzie kończy się jakikolwiek ślad starej, bardzo zniszczonej, drogi. Tak oto uzbierało się ponad 500 metrów przewyższenia, którego jakoś wcale nie czuć w nogach, a przyznać trzeba że pierwsze 5 km dziś jechało mi się bardzo ciężko...

PS 1400 km w sezonie zaliczone ;)