Drugi wypad na rowerze dziś. Tym razem po pracy. Na Przegibek, podjechać z dwóch stron na szosówce.
Zjazd do Międzybrodzia MAKABRA dziura na dziurze. Czyba będę omijał ten zjaz i zastępował przejazdem przez Wilkowice-Tresną. Dalej, ale jakoś bardziej komfortowo.
Serducho pięknie pracuje w piątej/beztlenowej strefie.
Czasy: - od Straconki / mostku - 13:37 - od Międzybrodzia / mostku - 14:12
Na górze foto i do domu. Popracować co by człowiek był szczęśliwy, bo bez pracy to same smutki ;)
W Wapienicy jeszcze jeden stop na kolejne foto. Z filtrami wygląda jak stre foto z jakiegoś zapyziałego uzdrowiska, a to Bielsko - niemal 200. tys. miasto... ;)
Wspólny szosowy wypad z bbRiderz, a gośćmi, chociaż należą do grupy (ale są z daleka) byli dziś k4r3l i jakubiszon. Chłopaki dzielnie na 10 stawili się na lotnisko w Bielsku.
Ruszyliśmy (o ile się nie mylę) w 12 osób. Najpierw do Jaworza, później przez Świętoszówkę, Grodziec, Łazy, Rudzicę, Bronów i Zabrzeg na Zaporę w Goczłkowicach.
Czas na wspólne foto (było już nas 10). I przez Goczałkowice Zdrój (brukiem!), Ligotę i bokiem Mazańcowic (w terenie!!) dotarliśmy na Trzy Lipki w Bielsku (już w 8.). Ostatnim etapem był podjazd pod Kaufland, gdzie się pożegnaliśmy i każdy pomknął w swoją stronę.
Wypad bardziej niż udany. Pierwszy taki długi na szosówce. W końcu super-pewna jazda rowerem, w końcu niższe tętno (przyczynę znalazłem w piątek na rowerze mtb - siodło było 5mm za wysoko i tętno szybko szło w strefę 3-4 zamiast 2-3; dziwne ale tak było w mtb obniżyłem i było ok, w szosie obniżyłem wczoraj i dziś było też poprawnie).
Dwa dni temu był linkowany tekst zatytułowany Master the Mountains. Przeczytałem z ciekawości, bo z górami nie mam problemów, nawet nigdy nie doświadczyłem "odcięcia prądu" (czy jak się zwie zgon w trakcie wyprawy ;) W każdym razie jeden akapit bardzo mnie zaciekawił. Pisze w nim:
Most climbs don't have a constant grade. When you reach a flatter section, shift into an easier gear and spin at a faster cadence to let your legs recover.
Nie znałem tego triku. Muszę to sprawdzić przy pierwszej lepszej okazji, bo na pagórkach do Jaworza to noga nawet się nie zmęczy, więc różnicy nie widać ;)
Po pracy trochę po Jaworzu, żeby podjazdów trochę zaliczyć, krótkich i umiarkowanie lekkich. Kalwaria szła ciężko, ale nachylenie tam ponad 10% przez większy odcinek. Cóż, szósty dzień w ciągu tygodnia na rowerze. Organizm jeszcze nie przygotowany do takich wysiłków... Ale forma buduje się szybko :)
Przed pracą na szybko do Bystrej. Chciałem bardziej wyczuć szosę, myślałem o Przegibku i zjazdach (ale pewnie śnieg się topi i masa kałuż). Padło na Bystrą i 2x Piekiełko.
Zjazd do Bielska super, 56km/h, a nadal jeżdżę z dużą ostrożnością.
Podziękowania dla kierowcy bielskiego MZK nr 113. 2x na Piekiełku nie pchał się przede mnie tylko jechał za mną :-)))
Po pracy do Bystrej odstresować ciężki dzień. Trzy faile, w tym dwa niemal dziecinne. Nie przystoi powodować takich błędów programiście z 13.letnim doświadczeniem...
Więc rower odstresował mnie porządnie. I o to chodzi :-)