Miał być trening w strefach 2 i 3 (podjazdy), ale wyszło inaczej na końcu.
Na Przegibek jechał za mną jakiś koleś, na dole było ze 100m różnicy na początku serpentyn ok 20-30m, na ostatnim zakręcie siedział mi na kole... Był szybszy, ale to ja przyatakowałem na ostatniej prostej (150-200m) i pod Gawrą byłem przed nim jakieś 30m i 10 sekund.
Jakiś ch* zajechał mi drogę. Gleba przy ok 35 km/h (wychamowane z 44.). Kolano stłuczone + zdarte + nadgarstki stłuczone. Na szczęscie ten złamany w 2009 cały, chociaż na początku pobolewał.
Szalony dzień. Miało nie być czasu ale się udało wyłuskać 90 minut, w sam raz na odrobinę terenu końcem roku.
Padło na Dębowiec + pętlę w Dolinie Wapienicy. W dolinie od strony leśniczówki podjazd masakrycznie zjeżdżony ciągnikami. Na dole coś z drzewami robią (tną, składują). Dobrze, że moje GEAXy są idealne na takie warunki (błoto, śnieg)...
Przyrządzenie:
Oliwę rozgrzałem na patelni, dodałem cebulę. Jak się zeszkliła dodałem pieczarki. Po chwili paprykę pokrojoną w cieniutkie paski (ok 3 mm) w poprzek kawałka. Następnie dodałem pomidory i szynkę. Zadusiłem pod przykryciem ok 3 minuty, dodałem ostrą paprykę. Kontynuowałem duszenie na małym ogniu ok 5 minut. Następnie wszystko posoliłem i dodałem oregano. Dodałem też kukurydzę i groszek zielony. Dusiłem kolejne 2 minuty. Po tym czasie dodałem 3 łyżeczki jogurtu. Poczekałem, aż sos zaczął "bulgać".
Gotowym sosem polałem ryż i makaron, który został z obiadu z dnia wcześniej. Potrawa jest niesamowicie dobra, ale cholernie ostra. Polecam tą pastę wszystkim osobom lubiącym ogień nie tylko w nogach ale i w gębie.