Tu i tam
Sobota, 1 maja 2010
· Komentarze(2)
Miał być wypad na Żar, czyli potrójny uphill (2x Przegibek) z ponad 1100 metrami przewyższenia. Miał być, bo pogoda dała ciała (że się tak ładnie wyrażę) ;)
O 7:00 rano w Bielsku Białej lało i grzmiało, więc odpuściliśmy wypad z kolegami, a było nas trzech.
Po spacerku z córeczką i obiadku wyskoczyłem na krótki wypad. Chciałem przejechać do Bystrej, stamtąd do Wilkowic. Ale jak zobaczyłem chmury nad Bystrą zawróciłem. Skoczyłem dobrze mi znaną Olszówką pod dolną stację kolejki linowej na Szyndzielnię. Tam też dopadł mnie deszcz, a w sumie kilka km wcześniej, ale tam na dobre się rozlało.
Szybko ubrałem kurtkę p.deszczową i wio do domu. Widoczność na początku raczej mała (całe okulary zalane wodą), później lepiej, by pod domem zastać suche chodniki. Ot, taka piękna pogoda w długi, majowy, weekend...
O 7:00 rano w Bielsku Białej lało i grzmiało, więc odpuściliśmy wypad z kolegami, a było nas trzech.
Po spacerku z córeczką i obiadku wyskoczyłem na krótki wypad. Chciałem przejechać do Bystrej, stamtąd do Wilkowic. Ale jak zobaczyłem chmury nad Bystrą zawróciłem. Skoczyłem dobrze mi znaną Olszówką pod dolną stację kolejki linowej na Szyndzielnię. Tam też dopadł mnie deszcz, a w sumie kilka km wcześniej, ale tam na dobre się rozlało.
Szybko ubrałem kurtkę p.deszczową i wio do domu. Widoczność na początku raczej mała (całe okulary zalane wodą), później lepiej, by pod domem zastać suche chodniki. Ot, taka piękna pogoda w długi, majowy, weekend...