Do/z pracy
Piątek, 12 kwietnia 2013
· Komentarze(2)
Kategoria do/z pracy
Śledzę na Twitterze Bicycling Magazine.
Dwa dni temu był linkowany tekst zatytułowany Master the Mountains. Przeczytałem z ciekawości, bo z górami nie mam problemów, nawet nigdy nie doświadczyłem "odcięcia prądu" (czy jak się zwie zgon w trakcie wyprawy ;)
W każdym razie jeden akapit bardzo mnie zaciekawił. Pisze w nim:
Most climbs don't have a constant grade. When you reach a flatter section, shift into an easier gear and spin at a faster cadence to let your legs recover.
Nie znałem tego triku. Muszę to sprawdzić przy pierwszej lepszej okazji, bo na pagórkach do Jaworza to noga nawet się nie zmęczy, więc różnicy nie widać ;)
Po pracy trochę po Jaworzu, żeby podjazdów trochę zaliczyć, krótkich i umiarkowanie lekkich. Kalwaria szła ciężko, ale nachylenie tam ponad 10% przez większy odcinek. Cóż, szósty dzień w ciągu tygodnia na rowerze. Organizm jeszcze nie przygotowany do takich wysiłków... Ale forma buduje się szybko :)
Dwa dni temu był linkowany tekst zatytułowany Master the Mountains. Przeczytałem z ciekawości, bo z górami nie mam problemów, nawet nigdy nie doświadczyłem "odcięcia prądu" (czy jak się zwie zgon w trakcie wyprawy ;)
W każdym razie jeden akapit bardzo mnie zaciekawił. Pisze w nim:
Most climbs don't have a constant grade. When you reach a flatter section, shift into an easier gear and spin at a faster cadence to let your legs recover.
Nie znałem tego triku. Muszę to sprawdzić przy pierwszej lepszej okazji, bo na pagórkach do Jaworza to noga nawet się nie zmęczy, więc różnicy nie widać ;)
Po pracy trochę po Jaworzu, żeby podjazdów trochę zaliczyć, krótkich i umiarkowanie lekkich. Kalwaria szła ciężko, ale nachylenie tam ponad 10% przez większy odcinek. Cóż, szósty dzień w ciągu tygodnia na rowerze. Organizm jeszcze nie przygotowany do takich wysiłków... Ale forma buduje się szybko :)