Wyjazd do rodzinnego Oświęcimia, co by odwiedzić rodzinę i zjeść dobry obiad ;)
Dziewczyny pojechały autem, ja rowerem. Tam - 36km ze średnią 30,6 km/h. Wow! Fajnie się jechało, chociaż ciężko - chciałem szybciej a nie mogłem :/
Powrót... do Zasola Bielańskiego. Tam dopadła mnie straszna burza i mega ulewa. Dobrze, że "wóz techniczny" był niedaleko. Szybki demontarz kół i do Bielska. A od Pisarzowic już było sucho :/ No cóż, chmury sugerowały, że przez 2-3h będzie lało i grzmiało, a tu taki kaprys... Trudno, jeszcze ze 2-3 m-ce są aby to "naprawić" :)
Do i z pracy. Z pracy w ulewie i burzy - buty tak przemoczone, że hoho i znów trzeba było je lepić. Jednak Diadora ssie. Czas na nowe! Dobrze, że urodziny tuż tuż, to można sobie zażyczyć ;)
A bonus to gapiostwo. Zapomniałem skasować licznika i dojechałem dziś do Bielmaru w ramach wyjazdu do rodzinnego Oświęcimia.... ehhh chyba 1 km nie tam gdzie trzeba ;)
Wyjazd 6:30 spod domu, bo o 7 mieliśmy robić release nowych feature'ów na NetMoms (projekcie, dla którego teraz programuję). Poszło gładko (moje ficzery) innym się posypały i trzeba było siedzieć @work niemal 10h :/
Od dawien dawna planowany wyjazd na Przełęcz Krowiarki doszedł w końcu do skutku. A towarzyszami wyprawy byli Darek i Kuba.
Start z Bielska dokładnie o 7:00. 30 min później w Buczkowicach spotykam Darka, krótka rozmowa i jedziemy do Żywca po Kubę. Tu wyjaśnia się sytuacja, którędy jedziemy, bo trochę namieszałem kolegom :$
Z Żywca kierujemy się na Gilowice i dalej na Ślemień. Tu dajemy zmiany i jedziemy ponad 33km/h. Tempo zabójcze, więc po chwili decydujemy się nie szaleć, zwłaszcza że upał i podjazdy dopiero przed nami...
Sam podjazd na Krowiarki dość przyjemny (zdarzając na upał 35st. C). Chociaż profil robi wrażenie ;)
Najwięcej dała nam w dupę Przełęcz Przysłop (o ile nie mylę teraz przełęczy). Cholera straszna... ale daliśmy radę!
Wycieczka udana na 1000%. Lepszej nie mogło być. Towarzystwo doborowe. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz w tym składzie pokręcimy coś po górkach, chociaż to ja miałem najsłabszy dzień...