Kozia Góra (2010 edition)
Niedziela, 4 kwietnia 2010
· Komentarze(3)
Pierwszy teren w 2010. Wybralem Kozia Gore, ktora tez w zeszlym roku jakos na poczatku sezonu zaliczylem.
Jechalo sie super, chociaz dzis nieco wiało. Z domu do Cyganśkiego Lasu, a później w terenie na Błonię i stamtąd na Kozią. Oczywiście jakiś fail musi być :D Wybrałem się zielonym szlakiem wzdłuż toru saneczkowego, z czego 2/3 przejechałem a 1/3 prowadziłem. Aż do miejsca styku z żółtym szlakiem, gdzie spotkałem Wojtka. Kótka pogawędka w czasie jego spaceru a mojego powolnego podjazu i jazda dalej. Pod schronisko już zajechało się bez problemów. Obawiałem sie nieco zjazdu (pierwszy taki większy w SPD / pierwszy większy od czasu złamania ręki). Ale widze ze w tym roku blokad nie ma. Zjazd w terenie OK, później podjechałem pod Dębowiec i zjazd Karpacką do domu (max 60.7 to największa jaka udało mi się osiagnac w spd/na ulicy (a nie przy zjezdzie z jakiejs gory)). Wiec jest ok. Zeby tylko gardlo mi odpuscilo juz i bedzie rewelacja...
Jechalo sie super, chociaz dzis nieco wiało. Z domu do Cyganśkiego Lasu, a później w terenie na Błonię i stamtąd na Kozią. Oczywiście jakiś fail musi być :D Wybrałem się zielonym szlakiem wzdłuż toru saneczkowego, z czego 2/3 przejechałem a 1/3 prowadziłem. Aż do miejsca styku z żółtym szlakiem, gdzie spotkałem Wojtka. Kótka pogawędka w czasie jego spaceru a mojego powolnego podjazu i jazda dalej. Pod schronisko już zajechało się bez problemów. Obawiałem sie nieco zjazdu (pierwszy taki większy w SPD / pierwszy większy od czasu złamania ręki). Ale widze ze w tym roku blokad nie ma. Zjazd w terenie OK, później podjechałem pod Dębowiec i zjazd Karpacką do domu (max 60.7 to największa jaka udało mi się osiagnac w spd/na ulicy (a nie przy zjezdzie z jakiejs gory)). Wiec jest ok. Zeby tylko gardlo mi odpuscilo juz i bedzie rewelacja...