Przegibek, Kocierz, Targanice, Przegibek
Temperatura dziś, jak i zachmurzenie, nie dawały jasnego obrazu - jak się należy ubrać. No i trochę przesadziłem - koszulka z dł. rękawem + spodenki 3/4 to za dużo. Spodenki jeszcze ok, ale bluzka... Chociaż momentami przydawał się długi rękawek... Wniosek - trzeba kupić rękawki (ot, wydatków rowerowych nigdy dość :P)
Jechało się okropnie ciężko ;(
Niestety noga kręciła się jakby nie mogła :(
To chyba zasługa przejechanych jakiś 120 km w ciągu ostatniego miesiąca, z czego większość to trasy do-z pracy (po 5km, gdzie nie ma jak depnąć, żeby nie siedzieć później przepoconym :(
Na dodatek wczoraj pocisnąłem nieco do Jaworza (śr. tylko 25.4 km/h, ale zmęczenie zostało - bo wypad był po 19:00, a dziś wyruszyłem po 9:30).
Kryzys (największy od zeszłorocznego maja!) dopadł mnie na 4. podjeździe - na Przegibek od Międzybrodzia. Chyba 70% podjazdu przejechałem na najmniejszej tarczy! Straszne. No ale może uda się jeszcze odbudować formę - Orle Gniazdo i Kubalonka czekają ;)
Samopoczucie, oprócz mega zmęczenia, zajechania nóg + obolałego tyłka - super.
To bezsprzecznie najtrudniejsza trasa jaką miałem okazję przejechać (niezależnie od której strony jechałem).
Podjazd od Łękawicy na Kocierz - zgodnie z zapowiedziami kolegów z bS - łatwiejszy niż od strony Andrychowa. Za to zjazd (po gładkim asfalcie) super!