Rekordowa Równica

Sobota, 24 września 2011 · Komentarze(4)
Nigdy dotychczas tak nie cisnąłem na podjeździe, tak jak dziś.
To był ten dzień, który na długo zapamiętam :-)


Na Równicę (885 m n.p.m.) planowałem powrót tego roku jeszcze minimum jeden raz. Ostatnio jechało się strasznie (35 st. w słońcu w południe...)

Dziś wybrałem się z Pawełem, który leczył się po przebytej chorobie będąc jeszcze, hmmm mocno zaziębiony.

Nie wiem czy to było powodem (zapewnę był słabszy, chociaż jak się zarzeka: W efekcie pod Równicę wytoczyłem się chyba ze średnią 300W co jest naprawdę sporym wynikiem jak na mnie.), czy może dziś był mój dzień, ale na Równicę wjechałem co najmniej 6 min szybciej niż ostatnio (25:28).

Dzisiejszy czas podjazdu - 20:59 (od znaku Równica na końcu ul. Sanatoryjnej w Ustroniu).
Od rozstaju dróg (początek bruku) - 17:47.

Niesamowite, że cały podjazd jechałem za Pawłem (może kilka razy przed nim na krótko), że jak mi odjechał - dałem radę go dojechać. Super! Jak dla mnie bomba i myślę, że to rehabilituje mój zeszłoroczny uphill na Równicę.

W efekcie na szczycie zameldowaliśmy się równo - czas mierzę na białej linii przy punkcie poboru opłat za parking.

Powrót MTB.
Jak to Paweł, ciągnie w teren, a jak jakoś co roku jesienią kuszę się na mtb w naszych Beskidach.
Z Równicy zjechaliśmy szlakiem pod Orłową (nawet przyjemnie - tylko raz wymiękłem na kamieniach) i stamtąd szutrową drogą do Brennej.
Tu zrobiliśmy krótki pit-stop na kawę i dalej przez Jaworze, lotnisko w Aleksandrowicach do Bielska, na os. Karpackie ;)






PS tym samym, dziś wykonałem zamierzony kilometraż na ten sezon - 2500 w nogach, aż miło. Teraz trzeba będzie "dobić" do 3000 km (albo i więcej) ;)

Komentarze (4)

ja nie byłem, ale chciałbym :) widzę, że ta pora roku służy biciu rekordów :) oby tak dalej!

k4r3l 14:49 poniedziałek, 26 września 2011

Szedłeś Dominik jak rakieta, nie da się ukryć. I mały update: sprawdziłem dokładnie zapis z czarnej skrzynki i średnia moc na Równicę była 256W (ach, jakże informatycznie!).

piaseq 11:24 niedziela, 25 września 2011

Dynio, jak będziesz się wybierał - daj znać - chętnie wyskoczę ponownie. Lubię ten podjazd, a czy jest taki MUST-HAVE... no nie wiem, kolega mnie zabrał 3 lata temu i też mówił, że nie był a trzeba ;)

webit 20:16 sobota, 24 września 2011

Są takie dni że pod górę dodajesz biegi a nie je redukujesz. Podobno każdy szanujący się rowerzysta musi podjechać pod Równicę. Ja to sobie zostawiam na przyszły rok.

Dynio 20:14 sobota, 24 września 2011
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa gowdu

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]