Jako że dzień już coraz krótszy, a w górach coraz szybciej ciemno (i chłodno) się robi, postanowiłem jeden z ostatnich razy "po pracowo" pojechać w góry. Padło na mocny trening wytrzymałościowy - 4x wjazd na Przełęcz Przegibek. Jakoś tak się składa, że bardzo lubię ten podjazd. Obok Przeł. Salmopolskiej ze Szczyrku i Równicy, należy on do moich ulubionych ;)
Tym razem pojechałem od końca poprzednią trasę - a więc najpierw pagórkowo by skończyć na dwóch podjazdach z przewyższeniem około 800m w sumie.
Jechało się ekstra i nawet zdążyłem wyrobić się zanim całkiem ciemno było. Podjazd na Przegibek co prawda w ciemnościach (góry zasłaniały już słońce).
Na Żar i Przegibek wjeżdżałem ze średniej tarczy. W obu przypadkach w 100% podjazd pokonany na tarczy 32 zębatej. Skutkowało to straszną mordęgą pod Przegibek, co widać na czasie podjazdu (ponad 29 minut!!! z Międzybrodzia) i do tego zostałem tak wyprzedzony przez jakiegoś małolata, że mi się odechciało.... ;)