Do i z pracy. Z pracy w ulewie i burzy - buty tak przemoczone, że hoho i znów trzeba było je lepić. Jednak Diadora ssie. Czas na nowe! Dobrze, że urodziny tuż tuż, to można sobie zażyczyć ;)
A bonus to gapiostwo. Zapomniałem skasować licznika i dojechałem dziś do Bielmaru w ramach wyjazdu do rodzinnego Oświęcimia.... ehhh chyba 1 km nie tam gdzie trzeba ;)
Wyjazd 6:30 spod domu, bo o 7 mieliśmy robić release nowych feature'ów na NetMoms (projekcie, dla którego teraz programuję). Poszło gładko (moje ficzery) innym się posypały i trzeba było siedzieć @work niemal 10h :/
Podwójny wpis, bo po czwartku zapomniałem wyzerować licznika...
Jutro przerwa i wsuwanie od rana makaronu, bo w niedzielę z k4r3l i daro908 szykujemy atak na Krowiarki (ok 160km tam i z powrotem z Bielska...)!
Tymczasem w kąciku muzycznym nowoczesnego melomana - Pryda, czyli Eric Prydz. Wg mnie jeden z najlepszych szwedzkich producentów muzycznych ostatnich lat. Oceńcie sami:
Jako że weekend znów odpadnie, we wtorek po pracy pojechałem po raz trzeci w tym roku wokół Jeziora Goczałkowickiego. Trasa przyjemna, raczej prosta z kilkoma pagórkami. Za to na koniec zawsze pod górę do Bielska.
Jechało się przednio. Żeby nie powiedzieć super. Kilka odcinków mierzyłem Garminem i tak: * między Jasienicą a Strumieniem (19km) - średnia 30,7 km/h * Strumień - Zapora w Goczałkowicach (18km) - 29,7 km/h
WOW! Finalnie średnia wyszła wczoraj 27,6 km/h.....
PS spostrzeżenie takie, jadąc wczoraj 36-37 km/h z kadencją 85 rpm nie czułem się za fajnie, wolę kadencje z przedziału 87-95 rpm ;)
Do i z pracy. Z pracy z postojami co 2 km zeby dopompować znów przebite koło!. A że zapomniałem z tego wszystkiego wyzerować licznika, w sobotę do serwisu pojechałem jako kontynuacja piątku. Serwisować trzeba było przerzutkę (hak) bo się gdzieś coś skrzywił...