Do pracy - dziś lekko i raczej po woli (taki był zamysł, wyszło chyba i tak nieco za szybko). Noga musi się rozkręcić i "naładować" - jutro planuję atak na Magurkę, jak tylko pogoda pozwoli...
Checkpoint: { 5,65 km | 17,49 śr | 19:23 czas | 48.8 max | 5 st. }
PS odświeżyłem nieco layout bloga - doszły ikonki social-networku. Jeśli chcesz, możesz tam znaleźć więcej info o mnie ;)
W końcu noga zaczyna kręcić ;) Rano 8 st. - krótki rękawek + kurka z membraną i było w sam raz, co się nieco dziwię - chyba obniża się tolerancja cieplna (w końcu) ;)
Po pracy wymyśliłem, że po pagórkach popodjeżdzam. Trafiły się 3 krótkie, sztywne, podjazdy. Oceniam po nich, że forma wraca - noga zaczęła kręcić dobrze :-)
Na półmetku: 5,64 km | 18,52 km/h śr. | 18,17 czas | 57.0 km max | temp. 6 st.
Na koniec średnia "urosła" do 22.49 km/h (ładnie!). A temperatura po południu wynosiła ok. 10-11 st. Pierwszy raz od dawna (z lenistwa) miałem bawełnianą koszulkę zamiast odpowiedniej "sportowej". Efekt końcowy był następujący - koszulka nadawała się "do wykręcenia" po powrocie do domu. Taka mokra była. Wolę już następnym razem wziąć potówkę + t-shirt na przebranie w robocie ;)
PS 150km w tym roku, oznacza, że już 6% planu mam wykonane ;)
Rano do pracy - po raz pierwszy w tym roku. Jechało się ciężko, 2 tygodniowa choroba ulotniła całą moją kondycję, tak dobrą na przełomie stycznia i lutego :( Średnia nieco ponad 17 km/h, za to jeden bonus - wyprzedziłem L-ke na prostej :D
Po pracy do Jaworza - także po raz 1. w tym sezonie. Jechało się ciężko, ale to chyba przez wiatr + oszczędzanie płuc (2 tyg. temu wysiadła tchawica i oskrzela :S) Nadgoniłem nieco, i na finiszu średnia wyszła ponad 22 km/h. Nieźle, chociaż ostatnie km pod wiatr były katorgą... Tu bonus - każdą górkę, każdy podjazd na średniej tarczy brałem, a zdarzało się, że dla wygody i lepszej kadencji w poprzednich latach zrzucałem na najmniejszą.