Treningowy podjazd w 3. strefie (w drugiej podjazd ze średnim nachyleniem 5-6% raczej ciężko zrealizować ;)
Kilka razy w Garminie alarm tętna się włączył jak wskoczyłem w 4. strefę, ale szybko udawało się wrócić do trzeciej czy to zwalniając, czy zmieniając przełożenie.
Na opis nie ma czasu i chęci. Jedyne co powiem, błotnik ostatnio złamany, nie dał rady, gdzieś na ostatnich 5km puścił klej i się zgubił na szlaku lub w drodze do domu spod Dębowca.
Postanowiłem tym razem pojechać drugą stroną Doliny, by przejechać mostkiem na tą główniejszą (ostatnio widziałem na mapie, że tak się da). Okazało, że się da i chyba będę tamtędy teraz częściej jeździł do pracy do Jaworza (w sensie - jako odcinek bonusowy) ;)
Niemal na samym końcu szlaku zaliczyłem OTB i złamałem błotnik tylny :P Heh szkody muszą być ;) ale na szczęście Patexem udało się skleić dziada w domu ;)
Ostatni wypad 2012, datowany wstecznie na 29.12. Niestety od Sylwestra walczyłem z grypą więc dziś dopiero dodaję wpis. A grypą zaraziła, małżonka. I tylko dobrze, że w porę ewakuowałem córkę do rodziców i ocalała z tego całego armagedonu ;)
Wypad udany, po drodze spotkałem jakiegoś starszego bikera na szosówce i do Nałęża pojechaliśmy razem rozmawiając całą drogę o podjazdach w Beskidach (i nie tylko).
Do Nałęża jak zawsze podjazd krótki, ale równo pod górkę, momentami jechałem w 5.4 strefie i nawet jakoś nie czułem tego (prócz po oddechu, ale też lekko). Znów bieganie okazuje się, że bardzo dużo daje na wydolność organizmu. Super.
Plan roczny wykonany: * Dystans: 4.209km (planowałem wstępnie 3000, ale w lipcu przesunąłem granicą na 4000) * Wzrost wysokości: 60208 m * Śr. prędkość: 24,2 km/h * Średni wzrost wysokości: 349 m (średnio tyle co podjazd na Przełęcz Przegibek) * Średni dystans: 30,07 km (z braku czasu tyle - praca do 17 + rodzina nieco ograniczają możliwości, ale są ważniejsze rzeczy w życiu niż rower) * Wycieczek: 140 (niecałe 174 godziny na rowerze)
Zaległy wpis z jazdy po śniegu. Z racji później pory, wypad był krótki ale owocny. Opony na śniegu wymiatają - i co ciekawe downhill chyba lepszy niż uphill w tym wypadku ;)
Wychodząc z domu zauważyłem brak przedniego błotnika. (Co ciekawe nie zauważyłem tego wczoraj!). Szybko skojarzyłem fakty - w czwartek w Cygańskim Lesie tak szybko jechałem, że po jednym z wyskoków nad przeszkodą usłyszałem dźwięk gniecionego plastiku. Wtedy myślałem, co za idiota zostawił butelkę po napoju na ścieżce.... a musiał być to mój błotnik :$ Trochę lol, bo jak można zgubić coś co ma z 50 cm długości??? ;)