Po pracy do Bystrej odstresować ciężki dzień. Trzy faile, w tym dwa niemal dziecinne. Nie przystoi powodować takich błędów programiście z 13.letnim doświadczeniem...
Więc rower odstresował mnie porządnie. I o to chodzi :-)
Coraz lepiej na szosie (ale znów za krótko). Dziś praca z domu, więc dopiero od jutra zacznie się jeżdżenie do biura do Jaworza. Yupi!
Nadal na zjazdach niepewnie (chociaż jest progres). Hamowanie z rękami na łapach klamkomanetek wydaje mi się masakryczne (że rower ledwo hamuje). Trzeba się przyzwyczaić ;)
Tętno dziś super. Średnia strefa 2.6 max 4,5 (pod 10% górę, gdy wyprzedałem furmankę :P)
Eksperytment z "obnizona" kierownica (wg miarki na kierownicy - 0) nie powiodl sie. Gorsze odczucia, wiec wracam do ustawienia -2. Mysle teraz nad przesunieciem siedzenia nieco do przodu, bo wysokosc jest tip-top.
Cały czas jednak "coś nie tego", nie wiem co. Nie mogę się chyba przyzwyczaić do jazdy z gorek i na zakrętach. Po prostym i w górę jest genialnie...
PS do dystansu powinienem dodac 500m bo za pozno wlaczylem licznik (roztargnienie?!) ale nie dodaję (tak zaliczyło, tak jest) :P
PS2 tętno dużo lepiej niż dzień wcześniej biegając, gdzie na 30min miałem śrenie tętno 172 (od 3 tyg. zero aktywnosci - jedno wielkie przeziębienie/infekacja jakaś) :o
Pierwsza jazda szosówką. Krótko, bo późno poszedłem i w sumie niemal zaraz po przeziębieniu.
Jeździ się bosko. Pod 1-2% nachylenie przyspiesza do 40km/h bez większego wysiłku :-) Na zjazdach dziwnie - trzeba się przyzwyczaić w końcu nauczyć zjeżdżać - to moja pięta achillesowa.
Pod górę ładnie jedzie, Przegibek, Żar, Salmopol będą frajdą. Magurka - małą męczarnią, nie wiem jak Orle Gniazdo od strony Wisły (końcowe metry ponad 20%).
Niestety rozleniwienie ostatnio, przeziębienie od półtora tygodnia (nadal katar i kaszel) spowodowały, że kondycja uciekła. Straszne to, że tętno szybko uciekało do 4 strefy (a może to powód szybszego bicia serca, spowodowany nowością?!)...
Kolejny dzień przedpracowej jazdy. Dziś mega wiało, mega. Wg danych z UM Bielsko-Biała wiatr 24,1 km/h (max 90.0 km/h). Więc tętno dziś masakra, bardzo dużo w strefie 5... ale co tam, da się jechać w 5.5 strefie kilka min bez problemu i nie puchnąć? DA SIĘ :-)
Miałem jechać do biura do Jaworza, ale żona coś chorawa i do lekarza pójdzie więc z pociechą trzeba będzie zostać ;)
Zatem dziś praca (znów) zdalna :) Zatem rano córkę szybko do przeszkola odstawiłem, siup do domu szybko się przebrać i na rower :)
Czasu było niewiele (pracę muszę zacząć o 9.) więc padło na krótki ale intensywniejszy wyjazd - pagórki same góra, dół, góra, dół, góra... ech... ale w końcu jest wiosna, a na wiosnę robi się klasyki, a klasyki to pagórki :)
PS czekam na nowy nowy sprzęt, mam nadzieję, że przyjdzie i będzie super, ale o tym innym razem ;)
PS2 HRmax - znów przekroczyłem (220-wiek :P) a była jeszcze rezerwa (tyle że droga się kończyła :D)
Kolejny z "wiosennych klasyków". Przejazd po wioskachm, gdzie ruch (teoretycznie) mały ;)
Serducho dobiło do 183, ale spokojnie powinno z 10bpm jeszcze dobić. Będzie okazaja sprawdzić niebawem, jak się tylko cieplej zrobi.
Kondycja ok, chociaż pod koniec efekt odwodnienia straszny, tętno z 15bpm większe niż na starcie :/ Tak to jest jak sie nie bierze pica (bo za zimno). Ehh "Polak mądry po szkodzie" ;)
PS po roku na olejach do lancucha Shimano wrocilem do Finish Line. W czwartek byla zmiana lancucha i zielonym do XC posmarowalem. Kreci sie pieknie. (a zimowy lancuch nadal w benzynie sie moczy - taki syf po zimie...)