Wpisy archiwalne w kategorii

uphill

Dystans całkowity:6921.48 km (w terenie 249.95 km; 3.61%)
Czas w ruchu:317:18
Średnia prędkość:21.81 km/h
Maksymalna prędkość:71.00 km/h
Suma podjazdów:116823 m
Maks. tętno maksymalne:196 (104 %)
Maks. tętno średnie:184 (97 %)
Suma kalorii:155915 kcal
Liczba aktywności:132
Średnio na aktywność:52.44 km i 2h 24m
Więcej statystyk

Tylko Żar. Rekordowy Żar.

Wtorek, 6 lipca 2010 · Komentarze(4)
chociaż żar wcale specjalnie nie lał się z nieba...

Miała być pętla Bielsko-Przegibek-Targanice-Kocierz-Żar-Przegibek-Bielsko, ale nici z niej wszyły (drugi sezon z rzedu). Wczoraj pogoda była bardzo niepewna, co zaowocało nawałnicą około 15-16.
Dziś, z kolei, rano wyczytałem u jeremiksa, że nie przejezdna jest droga z Kocierza w stronę Żywca. Zrezygnowałem - nie chce się męczyć jadąc po dziurach, a właśnie ponoć z tego powodu zamknięta (po powodzi). A rok temu, no cóż - rękę złamałem. Więc poczekać pewnie będzie trzeba kolejne 365 dni ;)

Wybrałem zatem opcję "light 0%" :D Bielsko - Przegibek - Żar - Przegibek -Bielsko. W sumie planowałem ją w długi majowy weekend, ale wtedy pogoda nie pozwoliła na wojaże.
Dziś zresztą też nie za ciekawie było rano, bardzo się pochmurzyło nad właśnie tamtymi rejonami. Zaryzykowałem - opłaciło się.

Podjazd pod Przegibek, ciężko. W zasadzie czasowo super - znów coś koło 28:30, ale nogi kręciły się okropnie ociężale. Tak, że momentami myślałem, jak ja wrócę ;)

Po zjeździe już było lepiej. Może to zasługa słońca, które pojawiło się w momencie jak dojeżdżałem do głównej drogi w Międzybrodziu Bialskim.
Słonko towarzyszyło mi cały podjazd na Żar (761 m n.p.m.).
Sam podjazd nie jest jakoś ciężki, ale ciągnie się niesłychanie ;) Chyba tylko w 2. miejscach zrzuciłem na najmniejszą zębatkę z przodu, by dać na chwilę odpocząć mięśni (zmniejszyłem obciążenie kosztem większej kadencji).

Na górze kilka zdjęć zrobiłem, wykonałem też telefon do żony po info jak sytuacja meteo w Bielsku. Okazało się, że "bardzo się chmurzy" więc stwierdziłem - trzeba się brać ;)

Zjazd spokojny (nie lubię szybko zjeżdżać, mam kilka złych wspomnień, najważniejsze że najtragiczniejsze z nich - związane właśnie z Żarem - nie dotyczy bezpośrednio mnie). Z Czernichowa szybko do Międzybrodzia B. i odbicie na Przegibek. I tu niespodzianka (kurza twarz). Wiatr w czoło :o
Ale się jakoś zmobilizowałam, poprawiłem na siodełku, zmieniłem przełożenie i jazda do domu.

I teraz najważniejsze. Pod Gemini w Bielsku byłem po równych 2:42, co jest niemal równe z tempem feels3. Niestety do domu dojechałem 9 min później, bo musiałem podskoczyć do żony, spacerującej z naszym maleństwem, po klucze od mieszkania - więc trasa była nadrobiona jakieś 2-3km.
Czyli tempo niesamowite, zważywszy że wcale nie cisnąłem do przodu jakoś specjalnie, myśląc, że do Beskidu Małego zawitam jeszcze w tym tygodniu (Traganice i Kocierz czekają, a dziś czasu na nie już nie było).

Na koniec bonus. Rok tą podobną trasę przejechaliśmy z kolegą w 3:28. W tym roku przejechałem ją solo niecałe 37 min szybciej! Kosmos!

Bardzo szybki Przegibek

Środa, 23 czerwca 2010 · Komentarze(2)
Kategoria <25 km, wycieczka, uphill
Zaplanowałem sobie, że dzień po podjeździe na Magurkę (909 m n.p.m.) wybiorę się na Przegibek (663 m n.p.m.). Miał to być sprawdzian - 2 dni, 2 podjazdy około 30. minutowe.

Mam dylemat.
Rok temu, powiedziałem sobie - jak wjadę na Przegibek szybciej niż w 30 min, to przestane jeździć na rowerze (ot, taka luźna "motywacja"). Dziś byłem na przełęczy drugi raz w tym sezonie.

Pierwszym razem podjazd (od Orlenu w Straconce) zajął mi ok. 35 minut.
Dziś... aż o 20% szybciej!
Na szczycie zameldowałem się dokładnie po 28. minutach i 10. sekundach (chociaż na ostatniej prostej już lekko odpuściłem...).

Jechało się super, od samego początku bardzo mocne tempo. W mięśniach odczuwalny był palący ból, a więc strefa beztlenowa została osiągnięta.

Jestem bardzo zadowolony. A na kolejne kręcenie, niestety, będę musiał poczekać najwcześniej do przyszłego tygodnia.

Magurka po raz drugi...

Wtorek, 22 czerwca 2010 · Komentarze(3)
Szybki wypad na Magurkę Wilkowicką - najtrudniejszy szosowy podjazd w Beskidach (wg mnie i kolegi tool'a).

Miało być spokojne podjechanie na Przegibek, ale stwierdziłem jako że Magurka daje w kość - to trzeba tam wyskoczyć. W końcu od przeszło tygodnia nie zaliczyłem żadnego większego wypadu (no comments na temat tegorocznej pogody...).

Jechało się fajnie (temp. 18 st), a dość chłodny i momentami mocniejszy wiatr jakoś nie przeszkadzał. Przy okazji przetestowałem następujące rozwiązanie ubioru: potówka + bluzka termoaktywna + bluza z długim rękawem.
- Dało radę ;)

Sam podjazd - 33 minut i około 25 sekund, chociaż (kto był to wie) końcówka jest terenem i jakoś nie miałem dziś parcia na offroad. Wynik niemniej zadowalający, zwłaszcza, że znowu wjechałem bez zatrzymywania ;)

Rowerek na Magurce (909 m n.p.m) © webit


W porównaniu z poprzednim wypadem na Magurkę:
* uzyskałem lepszą średnią o ponad 0.5 km/h
* maksymalna lepsza o 5km/h (ale nie ma się co cieszyć, nie jestem fanem mocnego "wiatru we włosach" na zjazdach ;)

Ustroń - Wisła - Szczyrk (p. Salmopol)

Sobota, 12 czerwca 2010 · Komentarze(2)
Trasa planowana od dawna - podjazd na Salmopol od strony Wisły. Odwrotna do przebytej rok temu, z odrzuceniem podjazdu na Równicę.

Start o 10:00 z kolegą z pracy.
Ciepło dawało się w oznaki od początku, chociaż momentami lekki wiaterek ochładzał nas z lekka.
Do Jaworza zajechaliśmy dość szybko, później czekał nas zjazd przez las do Górek Wielkich.
To już była część międzynarodowej trasy rowerowej Greenways, która doprowadziła nas do Ustronia. Stamtąd dalej ścieżką rowerową aż do Wisły. Tak oto wyszło 20km w terenie, bo ścieżka była żwirowo-kamienista, co uniemożliwiało bezpieczną jazdę szybciej niż 22km/h.

Za Wisłą, w Malince pod skocznią im. A.Małysza zrobiliśmy pierwszą krótką przerwę. Chodziło głównie o uzupełnienie zapasów wody - 10 min odpoczynku i jazda na Salmopol ;)

Na pierwszym kilometrze podjazdu minęło mnie (wtedy już jechaliśmy nieco rozdzieleni - ja z przodu jakieś 200m) najpierw 3 kolarzy szosowych, a za moment 3 kolarki na szosówkach. Wydaje mi się, że wśród nich była Ola Dawidowicz - mistrzyni Świata i Europy juniorów w MTB.
Rzuciłem się "w pogoń" za kadrą i zacząłem odjeżdżać koledze. Niestety nie ma porównania rower szosowy a mtb i musiałem pogodzić się z porażką (nie udało się zrobić pamiątkowego zdjęcia), ale tempo miałem bardzo dobre. Na szczycie kolega dojechał do mnie po 7 minutach :D

Zjazd do Bielska przez Szczyrk to już formalność... ;)

Tak wyglądała mniej więcej (w miejsce ścieżek rowerowych zaznaczyłem normalną drogę publiczną) dzisiejsza trasa:


PS wjazd na Salmopol, startując ok 12:30 (czyli niemal w samo południe), spodował pierwszy od dawana przypadek, że przegrzałem sobie organizm :o
PS-2 jak zobaczyłem średnia w domu - 21.58 km/h (w taki upał, taki dystans, taki podjazd, 20km po żwirze) to się baaaardzo ucieszyłem ;-)

Rekordowy Salmopol

Niedziela, 6 czerwca 2010 · Komentarze(7)
Jestem w szoku!

Miał być wypad nad Przełęcz Salmopolską (934 m n.p.m.) i był, i to jaki!. Jechałem spokojnie, stwierdziłem że koniec ze śrubowaniem wyników.

Na szczycie sprawdziłem licznik i przeżyłem pierwszy szok. 90 min z domu na sam szczyt spokojnym, równym tempem. Czyli około 10 minut szybciej niż w optymalnym momencie sezonu 2009 :-)
Powrót też okazał się rekordowy - kolejne 7 minut zaoszczędzone.

Takim oto sposobem cała wyprawa zajęła mi 2:14:44 a średnia (uwaga, uwaga): 23.22 km/h.

Profil podjazdu od Buczkowic:


Na deser, zaliczyłem 10km spaceru z moją małą miss, która już w piątek kończy 3 m-ce :D

Revolution 909 (Magurka Wilkowicka)

Czwartek, 3 czerwca 2010 · Komentarze(7)
Revolution 909, mój ulubiony utwór Daft Punk. W zasadzie najbardziej ulubiony utwór :-)
909, magiczne 909.
Zaczęło się od klasycznego syntezatora Roland 909, stąd owy tytuł Daftów. Ale 909 to też Magurka!

Magurka Wilkowicka © webit


O tak! Cholerna górka (zawsze daje w kość) ;) Wznosi się dokładnie na 909 m n.p.m. Podjazd opisany w bazie Michała Książkiewicza:
- najbardziej stromy kilometr: 13,0%
- max nachylenie na 100 metrach: 18%
- max nachylenie na 50 metrach: 20%


Robi wrażenie.
Sam podjazd z Wilkowic ma ok 4km. Stromo jest cały czas, a w kilku miejscach arcy-stromo. Sam wjazd zajął mi 35 min, pot lał się litrami (a na polu ok 19 stopni i pochmurno ;) Ale się udało!
Całą zimę przygotowywałem się do sezonu, aby zdobyć w 100% tą górkę (wjechać bez zatrzymania) i dałem radę :)



Miłego słuchania/oglądania :-)

Pierwsze uphill'e w sezonie (2x Przegibek)

Niedziela, 23 maja 2010 · Komentarze(2)
Powtórka z zeszłego roku, trasa do Międzybrodzia Bialskiego, przebiegająca 2 razy przez Przełęcz Przegibek (663 m n.p.m.).

Pierwsze podjazdy w tym sezonie.

Po prawie 3 tygodniach niejeżdżenia kondycja słabiutka, chociaż... ;)
No właśnie na Przegibek od Bielska o 4 min dłużej niż rok temu (słabiutko) - ale to chyba kwestia rozkręcenia.
Wjazd na Przegibek od Międzybrodzia poszedł szybko jak nigdy ;) Stąd średnia niemal identyczna jak rok temu w szczycie formy :-)

Jeden podjazd z listy odhaczony; kolejne podjazdy:
* Przegibek + Targanice + Kocierz + (może Żar) + Przegibek
* końcu wyremontowana Kubalonka + Salmopol :-)

Kozia Góra (2010 edition)

Niedziela, 4 kwietnia 2010 · Komentarze(3)
Kategoria <25 km, mtb, uphill, wycieczka
Pierwszy teren w 2010. Wybralem Kozia Gore, ktora tez w zeszlym roku jakos na poczatku sezonu zaliczylem.
Jechalo sie super, chociaz dzis nieco wiało. Z domu do Cyganśkiego Lasu, a później w terenie na Błonię i stamtąd na Kozią. Oczywiście jakiś fail musi być :D Wybrałem się zielonym szlakiem wzdłuż toru saneczkowego, z czego 2/3 przejechałem a 1/3 prowadziłem. Aż do miejsca styku z żółtym szlakiem, gdzie spotkałem Wojtka. Kótka pogawędka w czasie jego spaceru a mojego powolnego podjazu i jazda dalej. Pod schronisko już zajechało się bez problemów. Obawiałem sie nieco zjazdu (pierwszy taki większy w SPD / pierwszy większy od czasu złamania ręki). Ale widze ze w tym roku blokad nie ma. Zjazd w terenie OK, później podjechałem pod Dębowiec i zjazd Karpacką do domu (max 60.7 to największa jaka udało mi się osiagnac w spd/na ulicy (a nie przy zjezdzie z jakiejs gory)). Wiec jest ok. Zeby tylko gardlo mi odpuscilo juz i bedzie rewelacja...

Przełęcz Glinne (809 m n.p.m.)

Czwartek, 3 września 2009 · Komentarze(1)
Wypad, a właściwie dłuuuższy wypad, na Przełęcz Glinne, czyli byłe przejście graniczne (polsko-słowackie) w Korbielowie.

Do Jeleśni, skąd zaczyna się 13km podjazd na przełęcz (patrz poniżej), zajechałem z Bielska-Białej krajową drogą numer 69 do Żywca. Stamtąd znaki kierowały mnie już na Korbielów, wiec trafić nie było trudno. Trudno było dojechać do Żywca, okropny ruch, tirów chyba więcej niż mrówek w mrowisku...
Od "stolicy browarnej" do Korbielowa jechało się już lżej, chociaż nawierzchnia nieco "krzywa i dziurawa", to ruch już znacznie mniejszy.

Wjazd na samą przełęcz lekki, a gdzieś czytałem, że ciężko, że niekończące się serpentyny... Ehh niektórych ponosi fantazja - zapraszam autora tych słów na Przełęcz Salmopolską, to zobaczy co to serpentyny :D

Na szczycie oprócz nieczynnego budynku odpraw celnych i jakiegoś budynku gastronomicznego nic nie ma. No OK jest płatny parking 1 zł za godzinę ;)

Powrót to praktycznie zjazd do samego Żywca. Będąc w mieście nie omieszkałem zahaczyć o starówkę, co odpłaciłem długim staniem przy wyjeździe z ulicy podporządkowanej... Przejechawszy już Rzekę Sołę, postanowiłem nie ryzykować powrotu "Route 69" i wybrałem się do Lipowej, skąd odbiłem do Buczkowic. Stamtąd trasa ta sama co ze Szczyrku, czyli doskonale mi znana.
Ale żeby nie było pięknie, dojazd do Lipowej zmęczył mnie jak mało co. W sumie hopków było kilkanaście (kilkadziesiąt?), stan nawierzchni tragedia, stąd prędkość rzadko przekraczała 20km/h... ale przynajmniej bezpieczniej było.

Trasę udało mi się dość szybko przejechać - średnia 23km/h na 105km na rowerze mtb z oponami 2.1" - jestem z siebie dumny :D
Dodatkowo te 105km to mój osobisty rekord długości wycieczki, a przynajmniej nie pamiętam czy kiedyś przejechałem więcej.

Profil podjazdu z Jeleśni:


Trasa wycieczki:


Kilka zdjęć z wycieczki (cały album dostępny na Picassa):


Międzybrodzie Bialskie

Czwartek, 27 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Dziś ostatnia trasa w sierpniu. Po 75. płaskich "kaemach" dwa dni temu, postanowiłem pokręcić trochę pod górę. A że dzień coraz krótszy padło na Międzybrodzie Bialskie, czyli dwa podjazdy na Przełęcz Przegibek (663 m n.p.m.).

Podjazd od Bielska, dobrze mi znany, trochę zmienił obliczę. Zaczęto łatać dziury, o których ostatnio pisałem. Ale w sposób zabójczy dla rowerzystów. Drobne kamyki tak się poprzylepiały do opony, że musiałem dwa razy zatrzymywać i oczyszczać gumy. No ale w końcu będzie się lepiej jechało, jak tylko asfalt wyschnie ;)

Podjazd od Międzybrodzia, jakoś zawsze stanowił problem. Może dlatego, że zawsze tamtędy wracaliśmy z toolem z większych eskapad - Żar czy Hrobacza Łąka (w obu przypadkach wychodziła suma podjazdów ponad 1100 metrów).

Dziś jechało się rewelacyjnie (oba podjazdy po 30 minut).
Chyba dopiero na koniec sezonu złapałem optymalną formę... Trochę późno, ale lepiej późno niż wcale ;)

Profil podjazdu na Przegibek od strony Bielska-Białej (skrzyżowanie ulic Żywieckiej i Górskiej):


Profil podjazdu na Przegibek od strony Międzybrodzia:


PS jak się okazuje, w sierpniu, zaliczyłem najwięcej wycieczek (11) i przejechałem najwięcej kilometrów (ponad 364)

PS2 przejechałem w tym sezonie już ponad 2 razy tyle niż rok wcześniej (648km)