Wpisy archiwalne w kategorii

>100 km

Dystans całkowity:2176.89 km (w terenie 1.00 km; 0.05%)
Czas w ruchu:90:21
Średnia prędkość:24.09 km/h
Maksymalna prędkość:71.00 km/h
Suma podjazdów:29006 m
Maks. tętno maksymalne:191 (101 %)
Maks. tętno średnie:184 (94 %)
Suma kalorii:51238 kcal
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:128.05 km i 5h 18m
Więcej statystyk

Mega uphill: Przegibek, Przełęcz Targanicka, Kocierz, Żar, Magurka

Czwartek, 30 sierpnia 2012 · Komentarze(11)
Urlop. Jedyny dzień kiedy był czas na urlop, bo albo obowiązki albo już za półtora dnia wyjazd do ciepłej Grecji ;)

Od kilku dni umawiałem się z Jeremim na Słowację, ale zaczął coś mieszać, kombinować i olał mnie ;) a ja jako odpowiedzialny mąż i ojciec - za granicę solo się nie wybiorę.
Spasowałem, ale w zanadrzu miałem trasę podobną do zeszłorocznej.

Wyruszyłem o 8:45 spod domu. Przegibek poszedł na pierwszy rzut. Jechało się strasznie ciężko, już myślałem że noga nie puści dziś ale się rozkręciła ;)

Rozkręciła się w drodze do Porąbki, ale na zaporze zrobiłem kilka zdjęć...

Widok z zapory w Porąbce © webit


Następnie odbiłem do Wielkiej Puszczy. Jak tam pięknie!



Po przejechaniu Puszczy czekał mnie pierwszy sprawdzian tego dnia, krótki ale bardzo sztywny podjazd na Przełęcz Targanicką. Poszło lekko, jak nigdy! Na górze kolejne cudne widoki (w pierwszych sekundach trochę skacze, bo odganiałem osę ;)



Z Targanic na Kocierz... jechało się jak zawsze dłuuuuuuuugo. Niesamowicie dłuży mi się ten podjazd (ile razy go jadę). Nie wiem, jak Kuba może tak kręcić i kręcić ;) - co nie zmienia faktu, że zazdroszczę (mu) takiego podjazdu tak blisko domu ;)

Na podjeździe mijam kolesia, krótka wymiana słów i jadę dalej, aż osiągam ok 100m przewagi. Później luzuję, on mnie dojeżdża na ok 500m przed szczytem. Zza ostatniego zakrętu w prawo widzę znak (coś a`la "Województwo Małopolskie żegna"). Wyjeżdżam za zakręt (on mi już na kole siedzi) i daję po garach. Te ostatnie (na oko 300m) pokonuję tak szybko, że pod wjazdem na Kocierz mam znowu przewagę ok 100m :D (hehe, a miało być turystycznie...)

Na Kocierzu © webit


Na Kocierzu dosłownie 5 min, zjadłem ciacho zbożowe, kilka zdjęć i w drogę, bo prawdziwe podjazdy dopiero przede mną czekały ;)

Zawsze podobał mi się przejazd przez Kocierz Moszczanicki. Przypomina mi przejazdy na Tourze czy Giro, gdzie jadą takimi ładnymi wąwozami...



Po drodze w Łękawicy łąpię takie ujęcie na Skrzyczne, Jez. Żywieckie i albo Klimczok, albo Magurę:

Skyczne, Jez. Żywieckie i Klimczok © webit


Z Żywca odbijam na prawo na Tresną by wspiąć się na Żar. Podjazd idzie względnie dobrze. Na szczycie robię dłuższą przerwę, m.in. na kawę...

Kawa na Żarze w samo południe © webit


Po kawie "cykam" dwie panoramy.

Na południe (nie widać na zdjęciach, ale w rzeczywistości było widać chyba Tatry)...
Panorama z Żaru w stronę południową © webit


...i na północ, czyli moje rodzinne "śmieci"...
Panorama z Żaru w stronę północną © webit


Zjeżdżam znów do Międzybrodzia, znów do Tresnej. Tym razem jadę prosto na Zarzecze i przez Łodygowice dojeżdżam do Wilkowic a tam czeka na mnie:

Magurka uphill starts here! © webit


Dziś ten podjazd ciągnie się niesłychanie, a i tempo już słabe. Chociaż nie tragiczne, ale ruszając mając w nogach 91 km i ponad 1700m w pionie - robi swoje ;) Na szczęście jakoś, średnim ale równym tempem wdrapuję się na górę. Chwila oddechu i zjazd od Bystrej i do Bielska do domu. Zrobić obiad - ot urlop, cały czas coś do zrobienia ;)



PS to chyba jedna z najlepszych tras jakie przejechałem :)

PS2 - widget Garmina jest teraz beznadziejny, ale zosatawiam podlinkowany - może naprawią niebawem. Po szczegóły wyprawy klikajcie w tytuł w widgecie ;)

Przełęcz Krowiarki (1012 m)

Niedziela, 1 lipca 2012 · Komentarze(4)
Od dawien dawna planowany wyjazd na Przełęcz Krowiarki doszedł w końcu do skutku. A towarzyszami wyprawy byli Darek i Kuba.

Start z Bielska dokładnie o 7:00. 30 min później w Buczkowicach spotykam Darka, krótka rozmowa i jedziemy do Żywca po Kubę. Tu wyjaśnia się sytuacja, którędy jedziemy, bo trochę namieszałem kolegom :$

Przełęcz Krowiarki (1018 m) © webit


Z Żywca kierujemy się na Gilowice i dalej na Ślemień. Tu dajemy zmiany i jedziemy ponad 33km/h. Tempo zabójcze, więc po chwili decydujemy się nie szaleć, zwłaszcza że upał i podjazdy dopiero przed nami...

4pln i można iść na Babią Górę... © webit


Uphill team. Od lewej: ja, Darek i Kuba © webit


Sam podjazd na Krowiarki dość przyjemny (zdarzając na upał 35st. C). Chociaż profil robi wrażenie ;)

Najwięcej dała nam w dupę Przełęcz Przysłop (o ile nie mylę teraz przełęczy). Cholera straszna... ale daliśmy radę!



Wycieczka udana na 1000%. Lepszej nie mogło być. Towarzystwo doborowe. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz w tym składzie pokręcimy coś po górkach, chociaż to ja miałem najsłabszy dzień...

Pętla Beskidzka - Równica, Kubalonka, Salmopol

Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 · Komentarze(4)
I na deser (czyt. dobicie) Przegibek z Międzybrodzia....

Trasa planowana od dwóch tygodni. Oczywiście jak nie deszcz to wiatr musiał być przeszkodą. W porywach prognozy mówiły o sile 52km/h. Kilka razy mocno musiałem się siłować żeby nie wypaść z drogi. Najgorzej było dojechać z Bielska do Świętoszówki starą drogą na Cieszyn. Boczne podmuchy powodowały wielką niechęć do dalszej jazdy, ale nie ma lipy, trzeba jechać i już!

Z górek do Brennej jechałem z 16km/h cały czas z wiatrem w twarz, później już jechało się lepiej.

Opalenizna kolarska 2012 © webit


Na podjazdach dziwnie. Tętno jakby nie moje... Ledwo do 170bpm dobijało, a zazwyczaj 170 na podjeździe to minimum. W ogóle w upale, gdzie miejscami licznik pokazywał ponad 33 st.C, średnie tętno 150??!! To nie ja.

Najlepiej jechało mi się Kubalonkę (uwielbiam ten podjazd!).
Najgorzej Przegibek. Do podnóża super, później niemoc. Oj ale jaka.... wlokłem się 8km/h, straszne to. Glikolu w mięśniach zabrakło... Najlepsze, że ani wczoraj (dzień jazdy), ani dziś, nogi nic a nic nie bolą...

No i 129km to życiówka. Podobnie jak 2153m przewyższenia.

Mała pętla Beskidzka - Kubalonka & Salmopol

Niedziela, 11 września 2011 · Komentarze(1)
Kubalonka po raz trzeci. I z trzeciej strony podjechana (są 3 drogi na przełęcz). Tym razem jechałem od strony Ustronia, nowo wyremontowaną drogą. I jechało się tak super, te serpentyny są tak cudne, że od razu ten podjazd wskakuje to TOP5 moich ulubionych podjazdów ;)

Równica © webit


Pojechałem dziś do Brenner przez Świętoszówkę. Ot nie chciało mi się jechać przez las między Jaworzem a Górkami, nienawidzę tego odcinka - za duże nierówności i prawie zawsze trafię tam na błoto...

W Górkach Małych stanąłem na krótką sesję. Uwieczniłem dwa szczyty - Równicę i Błatnią. Jak widać pogoda nie rozpieszczała tego dnia: szczyty zamlone, duże zachmurzenie, ale na szczęście bez deszczu.

Błatnia © webit


W drodze z Górek do Brennej wyprzedziłem na prostej gościa na szosówce (nie pierwszego tego dnia jak się później okazało) ;)
W Brennej odbiłem na Lipowiec, a stamtąd na Ustroń nie pchając się Lipowską do końca. Dzięki temu z jednej strony zaoszczędziłem nieco czasu, ale straciłem też nieco km.

Na Kubalonce © webit


Ustroń przejechałem szybko, po drodze minąłem dwóch bikerów na MTB. Wisła zawitałą mnie po kilkunastu minutach jazdy. Stąd na rodzie odbijam na Istebną i zaczynam dojazd do początku podjazdu. Pierwsze km to raczej średnia nawierzchnia, ale w pewnym momencie wjeżdżamy na nowiutką drogę (otwartą po remoncie zdaje się dwa lata temu). Tu jazda to przyjemność mimo nachylenia ok 6-8% ;)

Kubalonka (761 m n.p.m.) © webit


Podjazd nie był jakoś rewelacyjny czasowo, po prostu podziwiałem trasę. Serpentyny są tak urokliwe, że ten podjazd od teraz jest w TOP5 moich ulubionych. Niesamowite wrażenie robi spojrzenie w bok/dół, gdy widzisz pod sobą 100m niżej drogę :o
Na szczycie Kubalonki mgła. Przepiękny widok. Niestety zdjęcie z telefonu nie oddaje nawet części tego widoku...

Kubalonka we mgle © webit


Z Kubalonki zjechałem koło Zameczku Prezydenckiego do Wisły i stamtąd, mijając skocznie im. A. Małysza, pojechałem na Przełęcz Salmopol (934 m n.p.m.). Tu minąłem kolejnego szosowca ;)
A na szczycie było chłooooodno (16 st.). Akurat kończyło mi się picie, to wskoczyłem do schroniska. A tam, dogrzewanie kominkiem ;) Szybko wypiłem i ruszyłem w drogę do Szczyrku. Po drodze nieźle zmarzłem, na szczęście w Szczyrku było już cieplej.

Widok na Magurę i Klimczok z Przeł. Salmopolskiej (934 m n.p.m.) © webit


W Buczkowicach pojechałem prosto do Rybarzowic, a później Wilkowic. Robiąc pętlę, której chyba już 2 lata nie jechałem ;)

Pętla Beskidzka

Niedziela, 21 sierpnia 2011 · Komentarze(9)
Po piaseq'u, k4r3l'u i jeremiksie przyszedł czas na mnie i przejechanie Pętli Beskidziej ;)

Panorama z Ochodzity (895 m n.p.m.) © webit


Rano odpisałem na grupie bbRiders na Facebook, co planuję, i okazało się, że Paweł "piaseq" jest chętny "się ruszyć". Więc było raźniej ;) A po drodze spotkaliśmy jeszcze dwóch kolegów Pawła, którzy są zawodowcami, i pocisnęli nieźle tempo. Początkowo dawałem radę, ale krótkie sztywne podjazdy mnie zabiły :)

Kolega Piaseq © webit


Do Węgierskiej Górki dojechaliśmy bardzo szybko. W Milówce chcieliśmy wjechać na most, ale okazuję się że jest zakaz jazdy motorowerom, i czemuś tam jeszcze (ekspresówka). Zawróciliśmy i pojechaliśmy dalej wzdłuż S69.

W Koniakowie podjechaliśmy na Ochodzitę (895 m n.p.m.), skąd rozpościera się cudny widok na okoliczne szczyty. Tu też zrobiliśmy jedyną tego dnia sesję zdjęciową. Zjazd (czy w 80% sprowadzanie roweru w moim wykonaniu) i jedziemy dalej na Kubalonkę.

Podjazd na Kubalonkę (758 m n.p.m.) z Istebnej, to dziura na dziurze, nie przypomina wcale podjazdów od strony Wisły.

Na koniec został Salmopol (934 m n.p.m.), mój ulubiony podjazd beskidzki, do tego w wersji od strony Wisły. I mając w nogach 70km i ponad 1000m w pionie, wjechałem szybciej niż tydzień temu o 2:02 :o

i jeszcze jedno ujęcie z Ochodzity © webit


I na koniec wideo z widokami z Ochodzity (895 m n.p.m.) w Koniakowie. Przepięknie, co nie?



Czas podjazdu na Kubalonkę z Istebnej:
- 39:35 (od ronda)
- 38:06 (nie pamiętam od czego liczyłem, chyba od podnóża ;)

Czas podjazdu na Salmopol:
- 38:30 (od skoczni w Wiśle Malince)
- 27:53 (od zatoczki autobusowej)

Na Kubalonke miałem lag 2 min, na Salmopol 5:30. Wniosek - nawet Paweł po zawodach jest w stanie cię urwać bez większego problemu ;)

Śladami Tour de Pologne

Sobota, 9 lipca 2011 · Komentarze(8)
Najpierw Salmopol ze Szczyrku, a później śladami Tour de Pologne, czyli Kubalonka-Zameczek - Wisła - Ustroń - Równica.
Z małą modyfikacją bo wjeżdzałem od Jaszowca a nie centrum.
Powrót, okrótną-pagórkowatą-megamęczącą drogą, przez Lipowiec, Brenna, Górki i Jaworze.
Na koniec rundka po osiedly, co by zaliczyć drugą setę :P

Jechało się wybornie, chociaż turystycznie. Na ostatnie 3 tyg. raz jezdziłem na rowrze i to po płaskim. Formy nie ma, niestety.

Czasy podjazdów:
Salmopol - z Buczkowic 25:28
Salmopol - od wyciągu 20:38
Zameczek - z Wisły 9:37
Kubalonka - od Zameczku 14:38
Równica - od łączenia 3 dróg dojazdowych 25:28 (tu tragednia, jechałem średnio 8,2 km/h)

Na pocieszenie zostaje mi profil trasy, dostępny w szczegółach wyjazdu:



PS 100km z trzema konkretnymi podjazdani, bez przygotowania, w 34 stopniowym upale w szycie, w godzinach 10:00-15:30 - to troche za dużo. Ale nie czuję się, o dziwo, w ogóle zmęczony ;)

Przełęcz Glinne (809 m n.p.m.)

Czwartek, 3 września 2009 · Komentarze(1)
Wypad, a właściwie dłuuuższy wypad, na Przełęcz Glinne, czyli byłe przejście graniczne (polsko-słowackie) w Korbielowie.

Do Jeleśni, skąd zaczyna się 13km podjazd na przełęcz (patrz poniżej), zajechałem z Bielska-Białej krajową drogą numer 69 do Żywca. Stamtąd znaki kierowały mnie już na Korbielów, wiec trafić nie było trudno. Trudno było dojechać do Żywca, okropny ruch, tirów chyba więcej niż mrówek w mrowisku...
Od "stolicy browarnej" do Korbielowa jechało się już lżej, chociaż nawierzchnia nieco "krzywa i dziurawa", to ruch już znacznie mniejszy.

Wjazd na samą przełęcz lekki, a gdzieś czytałem, że ciężko, że niekończące się serpentyny... Ehh niektórych ponosi fantazja - zapraszam autora tych słów na Przełęcz Salmopolską, to zobaczy co to serpentyny :D

Na szczycie oprócz nieczynnego budynku odpraw celnych i jakiegoś budynku gastronomicznego nic nie ma. No OK jest płatny parking 1 zł za godzinę ;)

Powrót to praktycznie zjazd do samego Żywca. Będąc w mieście nie omieszkałem zahaczyć o starówkę, co odpłaciłem długim staniem przy wyjeździe z ulicy podporządkowanej... Przejechawszy już Rzekę Sołę, postanowiłem nie ryzykować powrotu "Route 69" i wybrałem się do Lipowej, skąd odbiłem do Buczkowic. Stamtąd trasa ta sama co ze Szczyrku, czyli doskonale mi znana.
Ale żeby nie było pięknie, dojazd do Lipowej zmęczył mnie jak mało co. W sumie hopków było kilkanaście (kilkadziesiąt?), stan nawierzchni tragedia, stąd prędkość rzadko przekraczała 20km/h... ale przynajmniej bezpieczniej było.

Trasę udało mi się dość szybko przejechać - średnia 23km/h na 105km na rowerze mtb z oponami 2.1" - jestem z siebie dumny :D
Dodatkowo te 105km to mój osobisty rekord długości wycieczki, a przynajmniej nie pamiętam czy kiedyś przejechałem więcej.

Profil podjazdu z Jeleśni:


Trasa wycieczki:


Kilka zdjęć z wycieczki (cały album dostępny na Picassa):