Czas podjazdu pobity o 2:30. Nowy rekord to 25:47, chociaż jechało się ciężko i raczej wolno. Myślę, że w sezonie ten czas jeszcze się skróci ;) Ale do rzeczy...
Na jutro planowany z Kubą wstępnie mamy wyjazd na Żar i... Magurkę. Niestety, jak patrzę na prognozy to mam obawy czy uda się wyjechać na trasę ;( ...a poza tym wczoraj miałem zrobić uphill na Przegibek, ale jakoś wyszło inaczej, trzeba było kupić Oliwii nowe buciki i pojechaliśmy do marketu...
Dziś drugi dzień z rzędu sprint na odcinku ok 300m. Wczoraj 51 km/h dziś już niemal 54 km/h na przełożeniu 44x14 (12 i 11 w zapasie). A to wszystko w drodze do pracy z plecakiem i pierdołami w nim :)
Plan był objechać w odwrotną stronę wyjazd sprzed kilkunastu dni.
Pojechałem najpierw do Jaworza Nałęża, tam spróbowałem pojechać szybciej niż ostatnio (8:08), a życiówka to 7:20. No i na pełnym gazie wyszło dziś 6:14! (tadam!!!). I jestem pewien, że poniżej 6 min jest realne, ale musi być ciepło, bo w upale najlepiej mi się jeździ. A dziś w Jaworzu był jeszcze śnieg...
Z Jaworza przez Jasienicę i Rudzicę zajechałem do Międzyrzecza a stamtąd przez Wapienicę ul. Sobieskiego zaliczyłem podjazd na Trzy Lipki, skąd wybrałem się jeszcze na Lotnisko, co by dobić do pięćdziesiątki ;)
Rankiem, po 8. tylko 3 st.C a ja w krótkich rękawiczkach, potówce i bluzie z dł. rękawem i kamizelce. Zmarzłem nieco.... ale za to jak rześko dzień rozpocząłem.... ;)
W drodze powrotnej, na zjeździe, pełno kałuż. A w jednej chyba była dziura, bo lekko driftnąłem, a po chwili nie dało się jechać... Oto proszę państwa pierwsza guma od 2009 roku!!! (nie, że w międzyczasie zjechałem chyba 3 opony bez dziury...)
A w Bystrej, hamuję przed przejściem dla pieszych i znów tylne koło mi pływa. Patrzę i myślę "nie no, drugi raz!"... Tym razem serwis szybszy. Okazało się, że łatka popuściła po 20 km.
A w domu, po wszystkim kolejne serwisowanie. Opona poszła do lepienia zwykłą łatką, a założyłem zapasową Kendę 1.0-1.5. Oby bez dziur przez do końca........... ;)