Na śniadanie: do pracy

Poniedziałek, 21 września 2009 · Komentarze(0)
Kategoria do/z pracy
Do pracy, bo po pracy może wybiorę się na... "obiad" :D

Profil:


[km: 5.30 | avs: 19.01 | time: 0:16:44 | max:39.2]

Wokół zachodniej części Beskidu Małego

Niedziela, 6 września 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 50-75 km, wycieczka
Planowana od dawna wycieczka wokół zachodniej części Beskidu Małego w końcu się udała. Jedno z podejść skończyło się złapaniem gumy na 12km i powrotem do domu. Teraz obyło się bez przygód :-)

W niedzielę o godzinie 11 o dziwo mały ruch na krajowej 69. Zatem dojazd do Łodygowic był niemal przyjemnością. Stamtąd odbiłem na Zarzecze, Tresną by wylądować w Międzybrodziu Bialskim.
Nie odbijając na Przegibek, pojechałem drogą wojewódzką 948 do Porąbki by w końcu wyjechać na krajową 52. w Kobiernicach. Stamtąd po pagórkach (które mogą wymęczyć dość solidnie) przez Kozy zawitałem w Bielsku-Białej.

Jechało się dobrze mimo przejechanych 3 dni wcześniej 106km. Dyskomfortem był fakt, że dość mocno wiało i było chłodno (jak wychodziłem z domu 17.5 stopnia), ale od czego ma się opaskę na uszy :D

Profil trasy:

Przełęcz Glinne (809 m n.p.m.)

Czwartek, 3 września 2009 · Komentarze(1)
Wypad, a właściwie dłuuuższy wypad, na Przełęcz Glinne, czyli byłe przejście graniczne (polsko-słowackie) w Korbielowie.

Do Jeleśni, skąd zaczyna się 13km podjazd na przełęcz (patrz poniżej), zajechałem z Bielska-Białej krajową drogą numer 69 do Żywca. Stamtąd znaki kierowały mnie już na Korbielów, wiec trafić nie było trudno. Trudno było dojechać do Żywca, okropny ruch, tirów chyba więcej niż mrówek w mrowisku...
Od "stolicy browarnej" do Korbielowa jechało się już lżej, chociaż nawierzchnia nieco "krzywa i dziurawa", to ruch już znacznie mniejszy.

Wjazd na samą przełęcz lekki, a gdzieś czytałem, że ciężko, że niekończące się serpentyny... Ehh niektórych ponosi fantazja - zapraszam autora tych słów na Przełęcz Salmopolską, to zobaczy co to serpentyny :D

Na szczycie oprócz nieczynnego budynku odpraw celnych i jakiegoś budynku gastronomicznego nic nie ma. No OK jest płatny parking 1 zł za godzinę ;)

Powrót to praktycznie zjazd do samego Żywca. Będąc w mieście nie omieszkałem zahaczyć o starówkę, co odpłaciłem długim staniem przy wyjeździe z ulicy podporządkowanej... Przejechawszy już Rzekę Sołę, postanowiłem nie ryzykować powrotu "Route 69" i wybrałem się do Lipowej, skąd odbiłem do Buczkowic. Stamtąd trasa ta sama co ze Szczyrku, czyli doskonale mi znana.
Ale żeby nie było pięknie, dojazd do Lipowej zmęczył mnie jak mało co. W sumie hopków było kilkanaście (kilkadziesiąt?), stan nawierzchni tragedia, stąd prędkość rzadko przekraczała 20km/h... ale przynajmniej bezpieczniej było.

Trasę udało mi się dość szybko przejechać - średnia 23km/h na 105km na rowerze mtb z oponami 2.1" - jestem z siebie dumny :D
Dodatkowo te 105km to mój osobisty rekord długości wycieczki, a przynajmniej nie pamiętam czy kiedyś przejechałem więcej.

Profil podjazdu z Jeleśni:


Trasa wycieczki:


Kilka zdjęć z wycieczki (cały album dostępny na Picassa):


Treningowo

Wtorek, 1 września 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 25-50 km, wycieczka
Po trzech dniach ostrego chodzenia (zwiedzanie Trójmiasta) przyszedł czas "przestawić" nogi z powrotem na "kręcenie" ;)

Wybrałem dobrze mi znane trasy, jako że zebrałem się na rower dopiero przed 17.

Najpierw wypad do Jaworza Nałęże, który zaliczyłem także tydzień temu. Wracając - a jakże - nieopodal Zapory im. Ignacego Mościckiego, postanowiłem jeszcze podkręcić na podjazdach. Wybrałem się aż za zaporę, do miejsca gdzie kończy się jakikolwiek ślad starej, bardzo zniszczonej, drogi. Tak oto uzbierało się ponad 500 metrów przewyższenia, którego jakoś wcale nie czuć w nogach, a przyznać trzeba że pierwsze 5 km dziś jechało mi się bardzo ciężko...

PS 1400 km w sezonie zaliczone ;)

Międzybrodzie Bialskie

Czwartek, 27 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Dziś ostatnia trasa w sierpniu. Po 75. płaskich "kaemach" dwa dni temu, postanowiłem pokręcić trochę pod górę. A że dzień coraz krótszy padło na Międzybrodzie Bialskie, czyli dwa podjazdy na Przełęcz Przegibek (663 m n.p.m.).

Podjazd od Bielska, dobrze mi znany, trochę zmienił obliczę. Zaczęto łatać dziury, o których ostatnio pisałem. Ale w sposób zabójczy dla rowerzystów. Drobne kamyki tak się poprzylepiały do opony, że musiałem dwa razy zatrzymywać i oczyszczać gumy. No ale w końcu będzie się lepiej jechało, jak tylko asfalt wyschnie ;)

Podjazd od Międzybrodzia, jakoś zawsze stanowił problem. Może dlatego, że zawsze tamtędy wracaliśmy z toolem z większych eskapad - Żar czy Hrobacza Łąka (w obu przypadkach wychodziła suma podjazdów ponad 1100 metrów).

Dziś jechało się rewelacyjnie (oba podjazdy po 30 minut).
Chyba dopiero na koniec sezonu złapałem optymalną formę... Trochę późno, ale lepiej późno niż wcale ;)

Profil podjazdu na Przegibek od strony Bielska-Białej (skrzyżowanie ulic Żywieckiej i Górskiej):


Profil podjazdu na Przegibek od strony Międzybrodzia:


PS jak się okazuje, w sierpniu, zaliczyłem najwięcej wycieczek (11) i przejechałem najwięcej kilometrów (ponad 364)

PS2 przejechałem w tym sezonie już ponad 2 razy tyle niż rok wcześniej (648km)

Wokół Jeziora Goczałkowickiego

Wtorek, 25 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 75-100 km, wycieczka
Planowana od dawna pętla wokół Jeziora Goczałkowickiego... Udało się przejechać dopiero dziś, czyli prawie u schyłku sezonu (i to po pracy, gdy słońce zachodzi przed godziną 20.).

Trasę udało się przejechać w szybkim tempie. Najgorzej było wyjechać z Bielska-Białej (szczyt komunikacyjny tuż po 16.)... no ale jakoś poszło i po 3. godzinach kręcenia wróciłem do miejsca wyjazdu.

Trasa bardzo przyjemna, płaska, i o dziwo w około 3/4 z rewelacyjną (nową) nawierzchnią (stąd niemal cały czas prędkość w okolicach 30 km/h) ;)

Jechałem: Bielsko-Biała, Mazańcowice, Ligota, Zabrzeg, Pszczyna, Łąka, Wisła Wielka, Wisła Mała, Strumień, Zabłocie, Chybie, Landek, Bronów, Międzyrzecze Dolne (następnie Górne), Bielsko (Wapienica, Jaworze, Kamienica).

Końcówka trasy (od Międzyrzecza) pod górkę - wzniesienie 200m, co wyraźnie było czuć w nogach.

PS jest to druga najdłuższa wycieczka w tym roku ;)

Jaworze Nałęże na szybko

Niedziela, 23 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 25-50 km, wycieczka
I znów z planowanej wycieczki nici. Miał być dwudniowy wypad do Oświęcimia do rodziny, ale pogoda w sobotę w Bielsku-Białej nie napawała ani odrobiną optymizmu. Dużo chmur zrobiło swoje i postanowiłem (z bólem) spasować.

Oczywiście okazało się, że deszcz padał (a nawet lało), tyle ze po godzinie 21 :P

W niedziele od rana pogoda przepiękna, więc i ogromy żal z nieudanej eskapady.
Po powrocie do Bielska postanowiłem jednak na szybko wyskoczyć i oto udało się (z lekkim ciśnieniem) wykręcić całkiem przyzwoite cyferki na trasie do Jaworza Nałęże.
Nieco ponad 30 km z 361 metrów przewyższenia i ze średnią niemalże 25 km/h. Jestem zadowolony (także z nowej tylnej opony - IRC Mythos XC Slick 2.1). I pomyśleć, że chciałem kupić max 2.0 :D

Guma na 12km :/

Czwartek, 20 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria <25 km, wycieczka
Planowana od połowy sezonu trasa wokół zachodniej części Beskidu Małego znów nie doszła do skutku. Po przejechaniu nieco ponad 11km, złapałem gumę. Żeby nie było - sprzęt naprawczy miałem, ale zawiódł. Nie udało się zlepić opony. Więc w tym momencie szybko zdecydowałem, że koniec jazdy na dziś. Kolega tool wybrał się na (chyba jego ulubioną, odkąd mieszka w Bielsku - Magurkę Wilkowicką).

W domy, korzystając z wolnego czasu, wyczyściłem sobie rower. Teraz wygląda jak nowo złożony. To cieszy i hamuje złość wywołaną przez przebitą dętkę ;)

Orle Gniazdo (846 m n.p.m.)

Wtorek, 18 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Wypad nad Orle Gniazdo, ujęte w spisie podjazdów Michała Książkiewicza, na wysokim ósmym miejscu pod względem trudności. Tym samym, po Hrobaczej Łące i Magurce Wilkowickiej, jest to trzeci podjazd z pierwszej dziesiątki zaliczony prze mnie i kolegę tool'a.

Podjazd na początku średnio wymagający. Za to ostatnie półtora km dość ciężkie. Nachylenie szosy w trakcie wspinaczki waha się pomiędzy 4% i 20%. Bosko!



PS Jak widać na wysokość 846 nie wjechaliśmy. Na kolejnym rozwidleniu drogi nie było już żadnego znaku, wiec zasugerowaliśmy się drogą asfaltową. Okazało się, że wylądowaliśmy kilkadziesiąt metrów poniżej celu, na końcu drogi asfaltowej.