Wpisy archiwalne w kategorii

szosa

Dystans całkowity:3401.37 km (w terenie 1.00 km; 0.03%)
Czas w ruchu:140:24
Średnia prędkość:24.23 km/h
Maksymalna prędkość:70.90 km/h
Suma podjazdów:47937 m
Maks. tętno maksymalne:192 (98 %)
Maks. tętno średnie:184 (94 %)
Suma kalorii:88678 kcal
Liczba aktywności:64
Średnio na aktywność:53.15 km i 2h 11m
Więcej statystyk

Deszczowo. Wilkowice, Olszówka, Wapienica

Piątek, 21 czerwca 2013 · Komentarze(2)
Chciałem pojechać na Salmopol, wyszło całkiem co innego. Jeszcze nie wyjechałem z Bielska do Bystrej a już padało. Więc improwizowałem...

Ulewa w Wapienicy © webit


Tak, aż cały przemoczony z Wilkowic do Bielska wjechałem.
Następnie przez Olszówkę do Wapienicy pod Zaporę, ale w połowie drogi od parkingu do zapory znów deszcz, a raczej ulewa... Zapora zdobyta, nawrót i szybki powrót na parking na przystanek. Tam 5 min odczekania i w drogę do domu.

A po drodze wody w butach po same kostki = całkowicie przemoczone. Mokre buty to najgorsza rzecz na rowerze... (że też nie wziąłem ochraniaczy przeciwdeszczowych na buty, wrrrr)...

Tour de Babia - Zakopane

Sobota, 15 czerwca 2013 · Komentarze(15)
Uczestnicy
Rok temu z Kubą i Darkiem zdobyliśmy Krowiarki od strony Zawoji.

Wracając postanowiliśmy któregoś dnia zdobyć je z drugiej strony. Jesienią Kuba rzucił, że przy okazji można by objechać Babią Górę. Ja dodałem, że skoro będziemy tak blisko, to może zahaczymy o Zakopane. Ot i tak zrodził się plan na wyprawę życia (jak na razie) ;)

Start z Bielska o 6:00 nie był problemem, od miesiąca co niedzielę o tej godzinie kręcimy szosowo m.in. z Pawłem.

Główna zbiórka zarządzona była w Żywcu o 7:00. Dojechaliśmy z Bielska szybko DK69 - 40 min i średnia ponad 29km/h :)

Ekipa z Tour de Babia - Zakopane EDT © webit


Po 7 ruszamy w dużej grupie do Korbielowa. Po nieco ponad godzinie jazdy przekraczamy granicę. Cel Namiestowo i dalej do Chochołowa.
Po drodze z Kubą i Sebastianem, który jedzie nieco wolniej, ale mając za cel przejechanie 500km tego dnia(!) zostajemy nieco w tyle. Okazuje się, że reszta pojechała przez most w Namiestowie, a my prosto. Dopiero na końcu zbiornika(jeziora?) okazuje się, że nieco się rozjechaliśmy. Szybko wracamy, ale ekipa nie czeka na nas, Paweł ciśnie do przodu, co powoduje rwanie peletonu...

W końcu się spotykamy i ruszamy razem, ale nie na krótko. Znów tempo za szybkie dla niektórych. Zabieram się z pierwszą grupą, ale na hopkach przed Chochołowem odpadam (nienawidzę hopek, najgorsze co może być!). Do Polski wjeżdżam sam. Nie wiem jak daleko za i jak daleko przed grupami. Telefon nie może wyszukać sieci, słowacka coś nie łączy. Lipa. Ale niebawem zza górki wyskakują Kuba (k4r3l) i spółka. Z nimi kontynuuję jazdę. W Chochołowie przy sklepie robimy nieco dłuższy postój. Uzupełniamy picie, jemy słodkości, podziwiamy owieczki i dalej zasuwamy do Zakopanego.

Owieczki przy sklepie w Chochołowie. So sweet! © webit


W Zakopanem pod Krupówkami jemy obiad. Jak się okazało, nie siadł memu żołądkowi za dobrze. Albo kapusta kiszona + cola + upał to zły pomysł, albo obiad był kategorii C.
Po obiedzie ruszamy w stronę Hali Szymoszkowej i tam wyjeżdżamy na Gubałówkę.
Podjazd katorga! Upał, słońce świeci na max, pot się leje a my jedziemy 16% przez ponad 1 km. Mało się nie przegrzałem, bo już miałem gęsią skórkę na rękach...
Na Gubałówce masakra, makabra, szok. Ludzi tyle co na krakowskim rynku x10 chyba. Ot "byłem w górach" ;)

Panorama z Gubałówki © webit


Następnym celem wyprawy jest Ząb, na szczęście tylko zjeżdżamy. Jest bardzo stromo, ale Kuba (jakubiszon) ostrzega przed ostatnim zakrętem. Zatem jadę bardzo wyczulony. Na końcu stawki. I tak nie lubię szybko zasuwać na zjazdach ;)

Ekipa Tour de Babia - Zakopane EDT (2) © webit


Po zjedzie peleton ewidentnie się rwie. Jako że trójka z Bielska pojechała z przodu, postanawiam ich gonić, żeby nie zostać samotnym Bielszczaninem w drugiej grupie. Głupio to wyszło, ale musiałem tak zrobić :/

Jakoś docieramy do Czarnego Dunajca. To w tych okolicach zaczynam odczuwać obiadowy problem. Mam wzdęcie jakieś takie wielkie, że wyglądam jak kobieta w 6 m-cu ciąży ;) Jedzie się okropnie ciężko...

W Jabłonce wpada 200km. Lekki kryzys psychiczny, spowodowany niestrawnością, trwa może ze 2km. Dalej jakoś jadę.

Krowiarki pokonujemy względnie lekko, podjazd jak od Zawoi - nie robi wrażenia. No może poza tym, że najazd długi...

W Zawoi robimy przerwę w sklepie i później na stacji benzynowej w celu skorzystania wc ;) (niestety problemy rozwiązane połowicznie i dopiero krople w domu pomogły).

Przysłop ciągnie się strasznie. Nie jest ciężki to podjazd, ale dziurawa droga robi swoje. Na szczęście 1,5 km jakoś pokonujemy i później mamy już niemal z górki.
Postanawiamy jechać przez Ślemien, ale Piasek po raz kolejny tak ciśnie, że mija znak :P Tym samym jedziemy całą drogę do Żywca DW946.

Stamtąd do Tresnej i Międzybrodzia. Przegibek to masochistyczna wisienka na torcie. 16:38 mówi samo za siebie. Na oparach jadę, bo co wypiję/zjem to mi niedobrze. Na szczęście pozostaje już doskonale znany mi zjazd do Straconki i ostatnie 10km pokonuję już z myślą o gorącej kąpieli ;)

Ogólnie wypad SUPER. Niesamowity. Epicki.



Dzięki chłopaki! Mam nadzieję, że niebawem znów będzie dane nam razem pokręcić.

Sklepowo

Piątek, 14 czerwca 2013 · Komentarze(1)
Kategoria szosa
Do serwisu po spinkę, ale mieli jakąś kosmicznie komiczna. Trzeba będzie kupić normalna w przyszłym tyg. Na razie póki co 11 zeta w plecy za jakiś badziew, no ale trzeba mieć coś "na wszelki wypadek".

Następnie do Sklepu biegacza po energie na jutro. Enervity wziąłe, ponoć energii dają dożo. Dwa z kofeina, wiec nie powinienem odczuć braku kawy :P

Poranny Przegibek

Czwartek, 13 czerwca 2013 · Komentarze(1)
Z cyklu kto rano wstaje...

Szosowy wypad o 6 rano(!) na Przegibek i później do Wapienicy.
40 km w miłym towarzystwie Pawła i Tomka.

Test LT na Przegibku

Środa, 12 czerwca 2013 · Komentarze(2)
Próg LT wyższy od zeszłorocznego o 3 uderzenia!!! Masakra co się dzieje!
Ale takie miałem odczucia w tym roku, że strefy były za nisko ustawione...

Test 2x 8min na max wg informacji z http://portal.bikeworld.pl/rower/artykul:a9/10434/Granice+tętna/
Idealnie pasuje do tego podjazd na Przegibek.

Pierwszy przejazd - 177
Drugi przejazd - 179

Zatem wychodzi, że LT leży na 178. W obu przejazdach max - 184.

Szosowa niedziela #3

Niedziela, 9 czerwca 2013 · Komentarze(2)
Kolejna super szosowa niedziela w super towarzystwie :-)

Trasa: Przegibek, Kocierz, Targanice, Przegibek

Czasy:
# Przegibek 13:24
# Kocierz 14:36 (od tabliczki Kocierz do ośrodka)
# Przegibek 13:09

PS w Targanicach licznik Garmin zanotował moment z 26% nachyleniem, prędkość 3km, rowerz trzeszczał jak stara łajba na szotormie 12 w skali Beauforta :D

Szybki, konieczny, serwis u Tomka © webit

Serwis

Sobota, 8 czerwca 2013 · Komentarze(0)
Kategoria <25 km, szosa
Szybki serwis, przerzutka + zamówienie spinek do łańcucha.

Szosowo. (Almost) best ever!

Niedziela, 2 czerwca 2013 · Komentarze(2)
Nie mogą być dwa wyjazdy best ever, więc ten tylko almost best ever ;)

Kolejny super, extra, rewelacyjny, wymarzony wypad szosowy.
Ekipa z niedzielnych poranków jest niesamowita. Będę z nimi kręcił tak często, jak się będzie dało. Jedyny minus to wstawanie po 5., żeby o 6. być na miejscu zbiórki. Ale późniejsze godziny wynagradzają brak snu :)

Super pomysł mieli chłopaki. Wyjazd o 6, tak żeby po 10 być w domach i spędzić resztę dnia z rodzinami. To jest coś co mi najbardziej pasuje, nie rozumie jak można zaniedbywać najważniejsze osoby myśląc tylko o swoim "hobby".

Wyjazd w składzie Paweł, Tomek, Józek, (zapomniałem imienia) i ja. Jechało się wybornie.

Józek (lat chyba ponad 50) i kolega "bez imienia" to, można rzecz, "PROsi", jak idą pod górę to jak Contador i Froome :)
Ja dziś na podjazdach byłem trzeci ze spoooooorą stratą do dwójki, ale nie wielką przewagą nad pozostałymi towarzyszami. Trzeba kręcić mocno i więcej, żeby dwaj Amigo tak nie uciekali :)

HR
* zone 1 - 46km
* zone 2 - 32km
* zone 3 - 11km
* zone 4 - 13km
* zone 5 - 1km

Poranny Przegibek

Piątek, 31 maja 2013 · Komentarze(0)
2 sek wolniej od rekoru, jakbym nie odpuścił na ostatniej prostej, a sprint zrobił byłby rekord :)

Szosowo. Best ever!

Niedziela, 19 maja 2013 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Best ever, bo dużo podjazdów (pagórków) - 4 miały po 16% nachylenia na kilkudziesięciu-kilkuset metrach!
Do tego super widoki i boczne drogi, czyli mały ruch.

Jedyny minus to wyjazd o 6. rano, trzeba było wstać po 5. Organizm nie przystosowany i się męczył do ok 8 rano. Po tym czasie wszedł na właściwe obroty ;)

Ostatecznie okazało się, że średnią wykręciliśmy 26,3 km/h. Co jest niezłym wynikiem :-)



Na wycieczkę zaprosił Paweł, a pojechał z nami (pan) Józek. Gość chyba grubo po 50. a pod górę szedł jak Alberto :o

Wpadł pierwszy 1000km tym oto sposobem ;)