Tylko Żar. Rekordowy Żar.

Wtorek, 6 lipca 2010 · Komentarze(4)
chociaż żar wcale specjalnie nie lał się z nieba...

Miała być pętla Bielsko-Przegibek-Targanice-Kocierz-Żar-Przegibek-Bielsko, ale nici z niej wszyły (drugi sezon z rzedu). Wczoraj pogoda była bardzo niepewna, co zaowocało nawałnicą około 15-16.
Dziś, z kolei, rano wyczytałem u jeremiksa, że nie przejezdna jest droga z Kocierza w stronę Żywca. Zrezygnowałem - nie chce się męczyć jadąc po dziurach, a właśnie ponoć z tego powodu zamknięta (po powodzi). A rok temu, no cóż - rękę złamałem. Więc poczekać pewnie będzie trzeba kolejne 365 dni ;)

Wybrałem zatem opcję "light 0%" :D Bielsko - Przegibek - Żar - Przegibek -Bielsko. W sumie planowałem ją w długi majowy weekend, ale wtedy pogoda nie pozwoliła na wojaże.
Dziś zresztą też nie za ciekawie było rano, bardzo się pochmurzyło nad właśnie tamtymi rejonami. Zaryzykowałem - opłaciło się.

Podjazd pod Przegibek, ciężko. W zasadzie czasowo super - znów coś koło 28:30, ale nogi kręciły się okropnie ociężale. Tak, że momentami myślałem, jak ja wrócę ;)

Po zjeździe już było lepiej. Może to zasługa słońca, które pojawiło się w momencie jak dojeżdżałem do głównej drogi w Międzybrodziu Bialskim.
Słonko towarzyszyło mi cały podjazd na Żar (761 m n.p.m.).
Sam podjazd nie jest jakoś ciężki, ale ciągnie się niesłychanie ;) Chyba tylko w 2. miejscach zrzuciłem na najmniejszą zębatkę z przodu, by dać na chwilę odpocząć mięśni (zmniejszyłem obciążenie kosztem większej kadencji).

Na górze kilka zdjęć zrobiłem, wykonałem też telefon do żony po info jak sytuacja meteo w Bielsku. Okazało się, że "bardzo się chmurzy" więc stwierdziłem - trzeba się brać ;)

Zjazd spokojny (nie lubię szybko zjeżdżać, mam kilka złych wspomnień, najważniejsze że najtragiczniejsze z nich - związane właśnie z Żarem - nie dotyczy bezpośrednio mnie). Z Czernichowa szybko do Międzybrodzia B. i odbicie na Przegibek. I tu niespodzianka (kurza twarz). Wiatr w czoło :o
Ale się jakoś zmobilizowałam, poprawiłem na siodełku, zmieniłem przełożenie i jazda do domu.

I teraz najważniejsze. Pod Gemini w Bielsku byłem po równych 2:42, co jest niemal równe z tempem feels3. Niestety do domu dojechałem 9 min później, bo musiałem podskoczyć do żony, spacerującej z naszym maleństwem, po klucze od mieszkania - więc trasa była nadrobiona jakieś 2-3km.
Czyli tempo niesamowite, zważywszy że wcale nie cisnąłem do przodu jakoś specjalnie, myśląc, że do Beskidu Małego zawitam jeszcze w tym tygodniu (Traganice i Kocierz czekają, a dziś czasu na nie już nie było).

Na koniec bonus. Rok tą podobną trasę przejechaliśmy z kolegą w 3:28. W tym roku przejechałem ją solo niecałe 37 min szybciej! Kosmos!

Rozjazd

Niedziela, 4 lipca 2010 · Komentarze(0)
Lekki rozjazd po mocnym piątku, przed bardzo mocnym poniedziałkiem (mam nadzieje, bo prognozy pogody są do bani).
W zamyśle miało być lekkie kręcenie z max 20km/h. Udało mi się tak przejechać połowę trasy, późnej nie wytrzymałem i doszła prędkość do 27km/h, ale bez użycia blatu, więc kadencja wysoka i obciążenie małe.

Wokół Jez. Goczalkowickiego (2010)

Piątek, 2 lipca 2010 · Komentarze(2)
Kategoria 50-75 km, wycieczka
Nie wiem od czego zacząć - tyle do opisania.

OK od najmniej przyjemnego może - dziś odliczając godziny do tygodniowego urlopu, który zaczynam w poniedziałek (a właściwie już zacząłem), zdałem sobie sprawę że mija dziś dokładnie rok od mojego wypadku, w którym ucierpiała ręka lewa (złamana została, dla ścisłości). Wnioski wyciągnąłem - jeżdżę ostrożniej (zero zaufania dla innych uczestników ruchu), ale też jeżdżę szybciej...

Na zaporze w Goczałkowicach © webit


Dzisiejszy wypad, trasa wokół Jeziora Goczałkowickiego, miał być kolejnym sprawdzianem - poprzedni rok vs obecny.
I po raz kolejny jestem w domu szybciej, zaczęło się miesiąc temu od pobicia czasu na Salmopol i z powrotem. Następnie, nie tak daleko wstecz, we wtorek na dystansie 60km osiągnąłem rekordową średnią - ponad 26km/h.

Most na Wiśle w Strumieniu © webit


Dziś ustanowiłem kolejny rekord (śmiem przypuszczać, że już nigdy nie pojadę szybciej niż dziś...). 72 km pokonałem, ze średnią 27.87 km/h. Ta wycieczka będzie już zawsze odniesieniem, jak za młodu jeździłem ;) I to wszystko na rowerze MTB z kołami 2.1".
Co mnie cieszy dodatkowo, jeden ze znajomych na bS, przejechał podobną trasę na szosówce ze średnia 27.14. Może warunki nie były inne, ale możliwości osiągania prędkości na MTB i szosówce są całkiem inne.

Wisła u wejścia do Jez. Goczalkowickiego © webit


Sama trasa super. Jechało się rewelacyjnie, chociaż niemal cały czas pod wiatr (jak to możliwe?!) Średnią po dojechaniu na zaporę (przez Mazańcowice) była oszałamiająca - grubo ponad 29km/h - a muszę przyznać, że się oszczędzałem "na później".

Od 40-50km jakiś klient siadł mi na kole i wykorzystywał perfidnie osłonę przeciw wiatrową, ale nie szło go zgubić. Jazda z prędkością ponad 33km/h trochę mnie zmęczyła i jak odbił w bok, ja pojechałem dalej prosto - przez Rudzicę do Jasienicy. Nie przejechałem 500m, jak nagle prędkość mi "spadła" do 13km/h. Okrzyknąłem to na szybko, największym kryzysem jaki miałem "w karierze".
Okazało się później, że nie zauważyłem iż zaczął się jeden z podjazdów (widać na profilu poniżej ok 50km), podjazdów które się mnożyły jak grzyby po deszczu aż do Jasienicy. Po prostu w ferworze walki (próby zgubienia intruza) przegapiłem/nie zauważyłem punktów odniesienia i wydało mi się, że jestem dalej na płaskim :D

Na zaporze w Goczałkowicach © webit


Owe górki tak mnie zmęczyły, że chciałem skrócić nieco powrót do domu (o jakieś 5km i kilka podjazdów). Ale wtedy przypomniało mi się co powiedział kiedyś Lance Armstrong - Ból trwa tylko chwilę, rezygnacja pozostaje na zawsze.
Nie zrezygnowałem, i wiem że jakbym wymiękł nie darowałbym sobie tego ;)

Trasa:

Serwis

Czwartek, 1 lipca 2010 · Komentarze(2)
Serwis. Bo okazało się, że po czyszczeni łańcucha i zapięciu spinki coś ociera. Myślałem, że może coś się rozregulowało...

Okazało się (mega fail), że źle puściłem łańcuch przez wózek przerzutki :D No ale tak to jest działać po niemal ciemku w piwnicy. Tak, czy inaczej, serwisant sprawdził łańcuch (rozciągnięcie) i okazało się, że (dla mojego dobra/kasety) przydałoby się wymienić łańcuch. W Koralu niestety nie jest najtaniej, a raczej drogo, ale przynajmniej serwis szybko działa, więc wydałem te 67 pln, bo i tak planowałem wymianę po sezonie.

Łańcuch zakupiony to Shimano CN-HG73 (klasa LX). Stary, taki sam, wyzionął ducha po przejechaniu 2277 km. Wziąwszy pod uwagę, że dość sporo i mocno śmiga się pod górę, to całkiem niezły wynik (przewyższeń na nim było ponad 29 000m).
Uff, teraz kaseta i korba są bezpieczne przez kolejne 2000 km ;)

Wokół zachodniej części Beskidu Małego (edycja 2010)

Wtorek, 29 czerwca 2010 · Komentarze(2)
Kategoria 50-75 km, wycieczka
Zaplanowana (zaproponowana) przez kolegę z pracy wycieczka (jego chyba ulubiona trasa), wokół zachodniej części Beskidu Małego.

Dla mnie to taka edycja 2010 tejże wyprawy, bo rok temu we wrześniu przejechałem ją w podobnym wariancie.

Start honorowy.
Wyruszyliśmy chyba ok 15:50 spod Gemini w Bielsku-Białej. Najpierw lekko, leniwie, aż do końca ścieżki rowerowej tuż przed Bystrą. Oscara temu, kto tak zaprojektował tą ścieżkę, że co 10m jest zjazd/podjazd na 20 cm koło Błoni. No po prostu gorzej niż śpiący policjant (czy jak się to zwie). Anyway...

Ostry start.
Piekiełko w Bystrej było pierwszym sprawdzianem, tu pojechaliśmy niemal równo, chociaż w odstępie ok 100m. (no dobra jeden jedyny raz dziś kolega pod górkę mi uciekł :P)
Od Buczkowic do Grodzisk kolega zrobił sobie nade mną przewagę do około 300m. Cóż, nowa trasa dla mnie, dużo zakrętów. Nie mój klimat (o tym dalej). Następnie zjechaliśmy przez Kalną do Żywieckiej (a przynajmniej krajowej 69.) Tą piekielnie ruchliwą drogą na szczęście jechaliśmy tylko około jednego km.

Etap.
Następnie odbicie do Tresnej i przez Międzybrodzie, Kobiernice i Kozy aż do Bielska-Białej. Tu z kolei krajową 52., ale o dziwo nie było ruchu (zdaje się, że był jakiś wypadek i cały ruch do BB zatrzymano w Czańcu, dzięki czemu do Kóz może minęło nas z 10 samochodów).

Podsumowanie.
Od Grodzisk siedziałem koledze cały czas na kole. Podjazdy pod każdą górkę, doganiałem go bez problemu a czasami zdarzało się, że musiałem redukować bieg i zwalniać (a jechaliśmy tak, że on był dziś "kierownikiem wycieczki") ;)
Czyli od dziś wiem, że jestem góralem.

Garść ciekawostek.
Osiągnięta dziś średnia jest dla mnie rekordowa (ponad 26km/h na 60km z 450m przewyższenia). Nieźle, ale mogło spokojnie być lepiej.
Oszczędzam się na piątek, planuje kolejną dłuższą trasę (chyba siądzie 75km ale bardziej po płaskim). W przyszłym tygodniu mam urlop i już zaplanowane dwie trasy. Jedna baaaardzo górzysta (5 podjazdów) i chyba Korbielów z powrotem przez Międzybrodzie. Zobaczymy jak pogoda i samopoczucie. Nic na siłę, zwłaszcza że jakiś ból w prawym kolanie się pojawił :/

Coś na deser.
Proponowałem feels3 użycie spinek do łańcucha, jednocześnie przypomniawszy sobie, że moje czekają na debiut od roku. I oto dziś załatwiłem sobie rozkuwacz do łańcucha, następnie dokładnie go wyczyściłem, wysuszyłem. Teraz smarowanie i jutro spięcie spineczką KMC dla napędów Shimano 9. rzędowych (ponoć to te złote) ;) Opinia z użytkowania niebawem.

Tak z kolei wygląda trasa:

Bardzo szybki Przegibek

Środa, 23 czerwca 2010 · Komentarze(2)
Kategoria <25 km, wycieczka, uphill
Zaplanowałem sobie, że dzień po podjeździe na Magurkę (909 m n.p.m.) wybiorę się na Przegibek (663 m n.p.m.). Miał to być sprawdzian - 2 dni, 2 podjazdy około 30. minutowe.

Mam dylemat.
Rok temu, powiedziałem sobie - jak wjadę na Przegibek szybciej niż w 30 min, to przestane jeździć na rowerze (ot, taka luźna "motywacja"). Dziś byłem na przełęczy drugi raz w tym sezonie.

Pierwszym razem podjazd (od Orlenu w Straconce) zajął mi ok. 35 minut.
Dziś... aż o 20% szybciej!
Na szczycie zameldowałem się dokładnie po 28. minutach i 10. sekundach (chociaż na ostatniej prostej już lekko odpuściłem...).

Jechało się super, od samego początku bardzo mocne tempo. W mięśniach odczuwalny był palący ból, a więc strefa beztlenowa została osiągnięta.

Jestem bardzo zadowolony. A na kolejne kręcenie, niestety, będę musiał poczekać najwcześniej do przyszłego tygodnia.

Magurka po raz drugi...

Wtorek, 22 czerwca 2010 · Komentarze(3)
Szybki wypad na Magurkę Wilkowicką - najtrudniejszy szosowy podjazd w Beskidach (wg mnie i kolegi tool'a).

Miało być spokojne podjechanie na Przegibek, ale stwierdziłem jako że Magurka daje w kość - to trzeba tam wyskoczyć. W końcu od przeszło tygodnia nie zaliczyłem żadnego większego wypadu (no comments na temat tegorocznej pogody...).

Jechało się fajnie (temp. 18 st), a dość chłodny i momentami mocniejszy wiatr jakoś nie przeszkadzał. Przy okazji przetestowałem następujące rozwiązanie ubioru: potówka + bluzka termoaktywna + bluza z długim rękawem.
- Dało radę ;)

Sam podjazd - 33 minut i około 25 sekund, chociaż (kto był to wie) końcówka jest terenem i jakoś nie miałem dziś parcia na offroad. Wynik niemniej zadowalający, zwłaszcza, że znowu wjechałem bez zatrzymywania ;)

Rowerek na Magurce (909 m n.p.m) © webit


W porównaniu z poprzednim wypadem na Magurkę:
* uzyskałem lepszą średnią o ponad 0.5 km/h
* maksymalna lepsza o 5km/h (ale nie ma się co cieszyć, nie jestem fanem mocnego "wiatru we włosach" na zjazdach ;)

DPD

Piątek, 18 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria do/z pracy
Czyżby piątek - wizja weekendu (bądź co bądź zapowiadanego jako deszczowy) - spowodował, że tak szybko do pracy pojechałem? Rekordowe 16 min 31 sek? A może po prostu głód jazdy ostatnio (z braku czasu i chęci pobycia z moja Oliwką jak najwięcej...)
Tak czy inaczej, jest OK :-)

Checkpoint:
[5.61 km | 20.38 km/h | 16:31 min | 52.1 max | 20 *C | 99 m up]

PS powrót, wg prognoz, ma być w deszczu. Wziąłem na test błotniki kupione przed sezonem. Zobaczymy jak się sprawdzą... ;)

Rozdział 2. Powrót.
Jednak nie padało. Powrót ekspresowy, żeby nie powiedzieć hiper-ekspresowy. Niemalże zajął tyle co jadę autem (no może te 60 sekund więcej na podjazdach ;)
Ale 9 min 20 sek chyba nie prędko poprawię ;-)

PS pierwszy raz w tym roku średnia ponad 25 km/h ;)

Ustroń - Wisła - Szczyrk (p. Salmopol)

Sobota, 12 czerwca 2010 · Komentarze(2)
Trasa planowana od dawna - podjazd na Salmopol od strony Wisły. Odwrotna do przebytej rok temu, z odrzuceniem podjazdu na Równicę.

Start o 10:00 z kolegą z pracy.
Ciepło dawało się w oznaki od początku, chociaż momentami lekki wiaterek ochładzał nas z lekka.
Do Jaworza zajechaliśmy dość szybko, później czekał nas zjazd przez las do Górek Wielkich.
To już była część międzynarodowej trasy rowerowej Greenways, która doprowadziła nas do Ustronia. Stamtąd dalej ścieżką rowerową aż do Wisły. Tak oto wyszło 20km w terenie, bo ścieżka była żwirowo-kamienista, co uniemożliwiało bezpieczną jazdę szybciej niż 22km/h.

Za Wisłą, w Malince pod skocznią im. A.Małysza zrobiliśmy pierwszą krótką przerwę. Chodziło głównie o uzupełnienie zapasów wody - 10 min odpoczynku i jazda na Salmopol ;)

Na pierwszym kilometrze podjazdu minęło mnie (wtedy już jechaliśmy nieco rozdzieleni - ja z przodu jakieś 200m) najpierw 3 kolarzy szosowych, a za moment 3 kolarki na szosówkach. Wydaje mi się, że wśród nich była Ola Dawidowicz - mistrzyni Świata i Europy juniorów w MTB.
Rzuciłem się "w pogoń" za kadrą i zacząłem odjeżdżać koledze. Niestety nie ma porównania rower szosowy a mtb i musiałem pogodzić się z porażką (nie udało się zrobić pamiątkowego zdjęcia), ale tempo miałem bardzo dobre. Na szczycie kolega dojechał do mnie po 7 minutach :D

Zjazd do Bielska przez Szczyrk to już formalność... ;)

Tak wyglądała mniej więcej (w miejsce ścieżek rowerowych zaznaczyłem normalną drogę publiczną) dzisiejsza trasa:


PS wjazd na Salmopol, startując ok 12:30 (czyli niemal w samo południe), spodował pierwszy od dawana przypadek, że przegrzałem sobie organizm :o
PS-2 jak zobaczyłem średnia w domu - 21.58 km/h (w taki upał, taki dystans, taki podjazd, 20km po żwirze) to się baaaardzo ucieszyłem ;-)

DPD

Czwartek, 10 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria do/z pracy
checkpoint:
[5.12 km | 15.16 km/h | 20:17 min | 48.5 max | 21 *C | 109 m up ]

Na deser, numer który opętał mnie ostatnio (chociaż na początku wcale się nie podobał) ;) To hit tegorocznego sezonu na Ibizie... ;)



Sample z klasyki house (Donna Summer - I Feel Love) ;)

[czas ~30min]