Kraków
Niedziela, 7 lipca 2013
· Komentarze(7)
Mrzenia się spełniają!
Mieszkając jako dzieciak w Oświęcimiu, wtedy jeszcze jeżdżąc na rowerze (później kilka lat przerwy), chciałem pojechać do Krakowa na rowerze. Niestety towarzystwo się wykruszało, a mając ok 15-16 lat samemu nie chciałem tej trasy pokonywać.
Można powiedzieć, że marzenie udało mi się spełnić, po kolejnych 16+ latach :P ale lepiej późno niż wcale ;)
Pomysł rzuciłem Pawłowi, był chętny. Następnie zapytałem Kuby czy by nie pojechał z nami, jako że się wybieramy do miastu Kraka. Także był chętny :)
Drugi Kuba jednak niedomagał i odpuścił wypad...
W sobotę wieczorem okazało się, że dołączy do nas Kamil. We czterech to już fajna jazda, czym więcej tym lepiej przecież ;)
Niestety do końca nie wiedziałem, czy jako pomysłodawca pojadę :( W sobotę rano obudziłem się z masakrycznym bólem gardła, nic nie szlo przełknąć ani śliny ani jedzenia. Znów jakaś infekcja się przyplątała. Wieczorem dałem chłopakom znać, że rano o 5. dostaną cynk co ze mną. Rano w niedzielę okazało się, że jest lepiej, mimo że nie super. Ryzykuję, bo nie będę czekać kolejne 16 lat na okazję :P
Pojechaliśmy. Zwiedziliśmy rynek, nawet w serwis-mana się bawiłem - guma, przez jakieś mikro szkiełko, które lekko przedarło się przez stalowy oplot opony.
Zjedliśmy obiad w Kwadrans Lunch Bar i ruszyliśmy w drogę powrotną. Jako że, gardło dawało o sobie znać, zacząłem minimalnie tracić na prostych, ale tempo było piekielne. Niemniej śladu po środowej nodze, kiedy to na Przegibek wykręciłem rekord, nie było :(
Z Krakowa do Bobrka zajechaliśmy w niecałe dwie godziny! Masakra :)
Wcześniej wcale nie wolniej, z Bielska-Białej do Skawiny do tabliczki Kraków - równiutkie 3 godz. jazdy!
Dzięki chłopaki za super wyjazd!
Ewenementem jest tętno. Zawsze wysokie a tu - na całej trasie strefa pierwsza - 4:49 h, druga - 2:04 h. Pozostałe w sumie - 38:18 minut! To coś niebywałego. Ale chyba dobrego ;)
Nie można się mierzyć z Kościołem Mariackim© webit
Mieszkając jako dzieciak w Oświęcimiu, wtedy jeszcze jeżdżąc na rowerze (później kilka lat przerwy), chciałem pojechać do Krakowa na rowerze. Niestety towarzystwo się wykruszało, a mając ok 15-16 lat samemu nie chciałem tej trasy pokonywać.
Można powiedzieć, że marzenie udało mi się spełnić, po kolejnych 16+ latach :P ale lepiej późno niż wcale ;)
Pomysł rzuciłem Pawłowi, był chętny. Następnie zapytałem Kuby czy by nie pojechał z nami, jako że się wybieramy do miastu Kraka. Także był chętny :)
Drugi Kuba jednak niedomagał i odpuścił wypad...
Towarzysze wyjazdu© webit
W sobotę wieczorem okazało się, że dołączy do nas Kamil. We czterech to już fajna jazda, czym więcej tym lepiej przecież ;)
Niestety do końca nie wiedziałem, czy jako pomysłodawca pojadę :( W sobotę rano obudziłem się z masakrycznym bólem gardła, nic nie szlo przełknąć ani śliny ani jedzenia. Znów jakaś infekcja się przyplątała. Wieczorem dałem chłopakom znać, że rano o 5. dostaną cynk co ze mną. Rano w niedzielę okazało się, że jest lepiej, mimo że nie super. Ryzykuję, bo nie będę czekać kolejne 16 lat na okazję :P
Pojechaliśmy. Zwiedziliśmy rynek, nawet w serwis-mana się bawiłem - guma, przez jakieś mikro szkiełko, które lekko przedarło się przez stalowy oplot opony.
Na krakowskim rynku (autor: nachaj.bikestats.pl)© webit
Zjedliśmy obiad w Kwadrans Lunch Bar i ruszyliśmy w drogę powrotną. Jako że, gardło dawało o sobie znać, zacząłem minimalnie tracić na prostych, ale tempo było piekielne. Niemniej śladu po środowej nodze, kiedy to na Przegibek wykręciłem rekord, nie było :(
Z Krakowa do Bobrka zajechaliśmy w niecałe dwie godziny! Masakra :)
Wcześniej wcale nie wolniej, z Bielska-Białej do Skawiny do tabliczki Kraków - równiutkie 3 godz. jazdy!
Dzięki chłopaki za super wyjazd!
Ewenementem jest tętno. Zawsze wysokie a tu - na całej trasie strefa pierwsza - 4:49 h, druga - 2:04 h. Pozostałe w sumie - 38:18 minut! To coś niebywałego. Ale chyba dobrego ;)