Wpisy archiwalne w kategorii

wycieczka

Dystans całkowity:11663.34 km (w terenie 320.20 km; 2.75%)
Czas w ruchu:517:20
Średnia prędkość:22.55 km/h
Maksymalna prędkość:71.00 km/h
Suma podjazdów:166003 m
Maks. tętno maksymalne:196 (104 %)
Maks. tętno średnie:184 (97 %)
Suma kalorii:239307 kcal
Liczba aktywności:266
Średnio na aktywność:43.85 km i 1h 56m
Więcej statystyk

Korona Beskidów: Magurka i Hrobacza Łąka

Niedziela, 3 kwietnia 2011 · Komentarze(9)
Magurkę (909 m n.p.m) zaliczyłem w środę.

Dziś przyszedł czas na Hrobaczą Łąkę (828 m n.p.m.) - drugi najtrudniejszy podjazd szosowy Beskidów. Oba zajmują odpowiednio 9 (Hrobacza) i 11 (Magurka) miejsce na liście najtrudniejszych podjazdów w Polsce, Czechach i na Słowacji. A na pozycji 12 jest Orle Gniazdo, które zdobyłem dwa razy w zeszłą niedzielę. How about that?!

Rozdział 1. Przegibek z Bielska
Jechało się ekstra, bez ciśnienia. Do czasu, aż jakiś biker w polarze mnie machnął. Pomyślałem, chłopak się przegrzeje, nie ma co - biorę go. Udało mi się nawet uciec mu na jakieś 100m. Po czym zwolniłem, a on dojechał mnie i pojechał dalej. Odpuściłem wiedząc, że jeszcze dwa mocne podjazdy mnie czekają.

Zaczynamy zabawę - podjazd na Hrobaczą Łąkę © webit


Rozdział 2. Hrobacza Łąka
Na Hrobaczą jechało się nader dobrze. Zero stresu, jedynie na końcu jak zaczyna się "jazda terenowa" to tętno skoczyło do 188 HR. Momentami ciężko, ale da się wjechać... i udało się wjechać bez postoju od głównej drogi na dole po samo schronisko. W tym momencie duma mnie rozsadza, a to dopiero początek ;)

Na Hrobaczej © webit


Rozdział 3. Przegibek z Międzybrodzia
Pierwszy raz w życiu na przełęcz Przegibek od Międzybrodzia jechało mi się tak dobrze. Zero kryzysów, zero stresu, zero ciężkich nóg. Po prostu cacy!
Akcja była, a jak ;) Koleś na szosówce minął mnie (dość ochoczo jadąc). Ja nie cisnąłem za nim, bo wiedziałem że w nogach już jest. Po czym jak ujechał na jakieś 150m zaczął coś strasznie szarpać - niby siedział, niby stał, strasznie widać się męczył (to po co kozaczył, mógł jechać mi na kole :P). W końcu stanął na poboczu. Ja swoim, równiuśkim, tempem go minąłem i pojechałem dalej. On chyba ruszył za mną, ale już nie atakował. Na jednym zakręcie tylko się obejrzałem za siebie - koleś został jakieś 300m za mną.

Czasy podjazdów (w sumie 1200m):
1. Straconka (od Orlenu) - Przegibek: 30:00
2. Hrobacza Łąka (od głównej drogi): 32:45
3. Międzybrodzie (od głównej drogi) - Przegibek: 30:00

PS pobiłem tym samym czas przejazdu na Hrobaczą o ponad 40 min!

PS2 wydaje mi się, że co jak co, ale na Magurkę wjechać ciężej - czyli zdania nie zmieniam co do trudności tych obu podjazdów ;)

Magurka po raz pierwszy... w 2011

Środa, 30 marca 2011 · Komentarze(7)
Rower na Magurce © webit


Rano do pracy. Było chłodno (5 st.) to wziąłem bluzę z membraną, ale spodenki 3/4 + nogawki do tego...

Magurka © webit


Po pracy (po godz. 16) zrobiło się nagle niemal 19 st. Za ciepło na bluzę (ale co zrobić ;) i dobrze na spodenki. Więc podjazd pod Magurkę był... "upalny" - mimo rozpiętej całej bluzy 2 razy miałem wrażenie przegrzania ;)

Rower na Magurce © webit


Jechało się super, chociaż już zapomniałem jaką francą jest Magurka :) Potrafi zmęczyć człowieka (tak, że zostaje tylko cień z niego :P).

Cień 909m n.p.m ;) © webit


Czas podjazdu od potoku na dole, do końca asfaltu - 30:40. Średnia jakieś 6,9 km/h (niemal 90% podjazdu na liczniku była "siódemka", ale kilka razy pokazała się "piątka").

Widok na Żar z Magurki © webit


Checkpoint:
{ 5.65 km | 18.62 km/h śr. | 18:12 czas | 51.2 km/h max | 166 HR śr. | 180 HR max | 268 kcal}

Szczyrk - 2x Orle Gniazdo uphill

Niedziela, 27 marca 2011 · Komentarze(7)
Trasę tą planowałem już rok temu. Dziś się udało ją przejechać.
Dojazd do Szczyrku fajny, chociaż zgrzałem się strasznie - termoaktywna bluzka + kurtka z membraną to za dużo na 8 stopni (w cieniu liczone)... Ale! wiedziałem, że w Szczyrku będzie zimniej - tam zawsze (poza latem) jest chłodniej o jakieś 3-5 stopnie ;) Przy okazji między Bystrą a Buczkowicami przetestowałem nową ścieżkę rowerową - robiona chyba na szybko przez zimie, bo nieco koślawą... Ale ważne, że jest ;)

Szkrzyczne jeszcze w śniegu © webit


W centrum Szczyrku odbiłem na Orle Gniazdo (ul Wczasową). Droga FATALNA dziura na dziurze... podjazd ciężki - zajął mi jakieś 18 min, ale nie szalałem, bo temperatura wynosiła gdzieś około 5 stopni.

A tak wygląda mój kokpit :D © webit


Po zdobyciu szczytu (koło Saktuarium) zjechałem na dół ul. Wrzosową. Asfalt bajka, gładki jak stół w kuchni, ale dość konkretnie stromo (miejscami chyba bardziej niż na Magurkę) ;)

Na dole krótki postój i po minucie jedziemy dalej (ul. Wrzosową) na Orle Gniazdo - by je zdobyć po raz drugi ;) Jedzie się szybciej, ale podjazd jest wiele bardziej wymagający. Ciężki, ale takie się lubi - zwłaszcza, że noga kręci lekko ;)

Widok na Żywiec z parkingu przy hotelu Orle Gniazdo © webit


Na górze, koło hotelu Orle jest (taki wydeptany w trawie) parking. Stanąłem i zrobiłem kilka zdjęć, po czym obrałem kurs powrotny na Bielsko-Biała.



Jechało się super, extra, mega, ... mimo, że temperatura malała sukcesywnie. Wyjechałem było 8 st., w szczyrku chyba 5 st., na drugim podjeździe (myślę, że) spadła do ok. 3 st. W Bielsku po powrocie było tylko 5 st. A mi było cały czas cieeeepło :)

Do pracy + treningowo po pagórkach

Środa, 23 marca 2011 · Komentarze(0)
W końcu noga zaczyna kręcić ;) Rano 8 st. - krótki rękawek + kurka z membraną i było w sam raz, co się nieco dziwię - chyba obniża się tolerancja cieplna (w końcu) ;)

Po pracy wymyśliłem, że po pagórkach popodjeżdzam. Trafiły się 3 krótkie, sztywne, podjazdy. Oceniam po nich, że forma wraca - noga zaczęła kręcić dobrze :-)

Na półmetku:
5,64 km | 18,52 km/h śr. | 18,17 czas | 57.0 km max | temp. 6 st.

Na koniec średnia "urosła" do 22.49 km/h (ładnie!). A temperatura po południu wynosiła ok. 10-11 st. Pierwszy raz od dawna (z lenistwa) miałem bawełnianą koszulkę zamiast odpowiedniej "sportowej". Efekt końcowy był następujący - koszulka nadawała się "do wykręcenia" po powrocie do domu. Taka mokra była. Wolę już następnym razem wziąć potówkę + t-shirt na przebranie w robocie ;)

PS 150km w tym roku, oznacza, że już 6% planu mam wykonane ;)

Praca + Jaworze

Środa, 16 marca 2011 · Komentarze(5)
Rano do pracy - po raz pierwszy w tym roku.
Jechało się ciężko, 2 tygodniowa choroba ulotniła całą moją kondycję, tak dobrą na przełomie stycznia i lutego :(
Średnia nieco ponad 17 km/h, za to jeden bonus - wyprzedziłem L-ke na prostej :D

Po pracy do Jaworza - także po raz 1. w tym sezonie. Jechało się ciężko, ale to chyba przez wiatr + oszczędzanie płuc (2 tyg. temu wysiadła tchawica i oskrzela :S) Nadgoniłem nieco, i na finiszu średnia wyszła ponad 22 km/h. Nieźle, chociaż ostatnie km pod wiatr były katorgą... Tu bonus - każdą górkę, każdy podjazd na średniej tarczy brałem, a zdarzało się, że dla wygody i lepszej kadencji w poprzednich latach zrzucałem na najmniejszą.

Jaworze po raz pierwszy w 2011 © webit



Ale co tam, forma musi wrócić, musi!

2x Bystra + Wilkowice (pod Magurkę)

Niedziela, 13 lutego 2011 · Komentarze(5)
Kategoria <25 km, wycieczka
W miarę szybki - chłodny - wypad. Wyjeżdżając o 14:40 były w Bielsku tylko 3 stopnie.
Wymyśliłem, że pojadę do Bystrej. Pierwotnie chciałem dojechać do Frałatówki, ale nie zorientowałem się dokładnie gdzie to jest. Więc po przejechaniu pierwszego mostu nad potokiem Białka, obrałem kierunek Wilkowic.

Postanowiłem dojechać do podnóża Magurki...

Widok na Magurkę (909m n.p.m) od samego podnóża © webit


Na dole trwają prace związane z budową zapory, która ma docelowo chronić Wilkowice przez "wielką wodą"...

Zapora u podnóża Magurki (Wilkowice) © webit


Jechało się super. Jak wracałem czułem już chłód na twarzy. Po powrocie do domu okazało się, że za oknem jest -1 stopień. Stawiam, że w miejscami było nawet -3.

Nogawki z wind-stoperem spełniły swoje zadanie. Kupiłem je po zeszłotygodniowych walkach z halnym, gdy nieco mi przewiało kolana, które są bardzo wrażliwe na wiatr i chłód. Teraz myślę, że już żadna pogoda mi nie straszna ;)

Wietrznie...

Niedziela, 6 lutego 2011 · Komentarze(0)
Kategoria <25 km, wycieczka
Miała być Magurka, albo Jaworze, a wyszło inaczej. Za mocny wiatr i brak windstroppera do osłony kolan, skrócił dzisiejszy wypad. Widać czego jeszcze w odzieniu brakuje. I teraz mam problem co kupić - nogawki z winstopperem, czy całe gacie ;)

Może i krócej, ale za to intensywniej...

Zmieniając plany, postanowiłem, przećwiczyć interwały (opcja intensywna).
4 krótkie podjazdy (po 1 min w 3 strefie) i pół minuty "odpoczynku". Na początek SUPER!

Potwierdziło to kolejny raz - siła w nogach jest, trzeba tylko ją wydobyć ;)

Kolejna sesja, jak pogoda pozwoli, za tydzień. W międzyczasie bym pobiegał, ale aktualnie kończę Aerobiczną 6 Weidera, i nie mam czasu na dodatkową aktywność. Do końca A6W - pozostało mi 11 dni.

Start 2011

Niedziela, 9 stycznia 2011 · Komentarze(1)
Niniejszym sezon 2011 uważam za otwarty :)

Wybrałem na początek podjazd na Przegibek (663 m n.p.m.). Czas podobny do zeszłorocznego - od Orlenu w Straconce na szczyt 34:35.
Ale będzie lepiej, akurat od przyszłego tygodnia zaczynam treningi na siłowni ;)

Na Przegibek ładnie położono nową nawierzchnię od strony Bielska. Jedzie się super, max 61km/h osiągnąłem "kładąc" się na kierownicy i to wcale nie przyciskając jakoś mocno. Widać granica 70km/h w tym sezonie zostanie chyba przełamana ;)

W rowerze nadal coś piszczy, sam nie wiem co - łańcuch nasmarowany. Chyba linki/przerzutki. Na wiosnę pójdzie do serwisu maszyna.

Wokół Jez. Goczalkowickiego (2010.2)

Sobota, 30 października 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 75-100 km, wycieczka
Opis z braku czasu dziś wyjątkowo krótki...

Jechało się super, w Strumieniu temp. spadła z 10 do chyba 5-7 st. i nieco zmarzłem. Powrót od Zapory w Goczałkowicach (20km) pod wiatr i w słońcu (temp. jakieś 27st). Ledwo te 20km dało się jechać 20-22km :)



PS to chyba już koniec sezonu dla mnie. Stawiam teraz na bieganie ;)
PS2 coś za dobrze wyczyściłem w czwartek łańcuch i podwójne smarowanie nic nie daje - nadal piszczy ;)

Równica

Niedziela, 24 października 2010 · Komentarze(12)
Zaplanowałem sobie ten wypad dokładnie tydzień temu. Wtedy było trochę za zimno na przejechanie niemal 80km (4 stopnie).

Dziś wiało. Oj nie słabo wiało w Beskidach. Wyjechałem po 10, żeby zdążyć na 14. I niemal się udało (przestrzeliłem o jakieś 3 min). O 10 wiało tak mocno, że jadąc z Bielska do Jaworza walczyłem z myślami o zawróceniu do domu - parę razy o mało nie zdmuchnęło mnie z drogi, a to do rowu, a to na lewy pas ruchu.

Na szczęście w Górkach trochę się uspokoiło. Za to most zamknęli i musiałem objazdem pojechać, co kosztowało mnie jakieś dodatkowe 5 min. Później nieco pokręciłem trasę (znaczy wydłużyłem nieco przez przypadek). I do Ustronia zajechełem o jakiś 5km dalej. (Dobrze, że miałem mapę ze sobą - przydała się chyba 2 albo i 3 razy).

Podjazd na Równicę (885 m n.p.m.) zakończyłem przy schronisku usytuowanym na wysokości 785 m n.p.m.
Dokładnie tam, gdzie była usytuowana meta 5. etapu tegorocznego Tour de Pologne. Etapu, który jak się okazało rozstrzygnął cały wyścig.

Podjazd super. Raczej lekki. Porównałbym go do Przegibka, chociaż jest nieco stromiej, to jedzie się porównywalnie...

Akcja na Równicy. Na 4km przed szczytem, minąłem jakiegoś bikera. Ten siadł mi na kole i tak się ciągnął (łobuz jeden) aż do 200m przed szczytem. Po drodze próbowałem atakować raz, ale nie udało się. Za to on 200m przed szczytem zaatakował. Ja pierwotnie odpuściłem, by po chwili pojechać kontrę. Udało się kilkanaście metrów, po czym znów mnie śmignął na wypłaszczeniu.
Odpuściłem. Nie, że nie miałem sił. Po prostu wiedziałem, jaki będzie powrót (pełno pagórków, które i tak mnie wymęczyły okropnie). Trochę teraz żałuję, ale nie chciałem ani się przeziębić, ani wyżyłować na maksa. Cóż... to pierwszy raz od chyba lipca jak ktoś mnie wyprzedził. Ot musiał kiedyś nastąpić ten dzień ;)

Ogólnie jestem bardzo zadowolony. Że też wcześniej w tym roku jakoś odpuściłem Równicę. Ot teraz będzie miała stałe miejsce w moim corocznym kalendarzu ;)