Wpisy archiwalne w kategorii

wycieczka

Dystans całkowity:11663.34 km (w terenie 320.20 km; 2.75%)
Czas w ruchu:517:20
Średnia prędkość:22.55 km/h
Maksymalna prędkość:71.00 km/h
Suma podjazdów:166003 m
Maks. tętno maksymalne:196 (104 %)
Maks. tętno średnie:184 (97 %)
Suma kalorii:239307 kcal
Liczba aktywności:266
Średnio na aktywność:43.85 km i 1h 56m
Więcej statystyk

Jaworze, Jasienica, Międzyrzecze Górne, Wapienica

Środa, 18 sierpnia 2010 · Komentarze(1)
Kategoria 25-50 km, wycieczka
Planowałem wstępnie uphill na Magurkę, ale jakoś spasowałem. Było grubo po godz. 17, chłodno (ok 18 st) i dość mocno wiał zimny wiatr.

Na szybko wymyśliłem, że pojadę trasą sprzed roku.

Jechało się ciężko... żeby nie powiedzieć bardzo. Ale to przez wiatr. Średnia wyszła spoko, ponad 25km/h ;)

Przy okazji w/w warunków pogodowych, przetestowałem ostatnie zakupy - spodenki 3/4 długości marki Shimano (w sumie już druga jazda), oraz kurtkę Berkner Functional. Kurtka ma ten plus, że rękawy się odpina i dzięki temu zabiegowi mamy kamizelkę z membraną ;)

Obie rzeczy zdały egzamin. W sumie trochę za bardzo się naubierałem - potówka, góra od spodenek (kupuję modele tylko z "szelkami"), koszulka z krótkim rękawkiem i kamizelka... było ciepło. Wystarczyło rozpiąć koszulkę i nieco kamizelkę i jechało się rewelacyjnie.
Było niestety za ciepło na test rękawków (są ocieplane, wg producenta zakres temp. 0-15 st.). Ale będzie ku temu okazja we wrześniu lub październiku ;)

No i na koniec - to była ostatnia moja wycieczka tych wakacji :(

Żar w żar

Czwartek, 12 sierpnia 2010 · Komentarze(7)
Miał być wyjazd na Żar (761 m n.p.m.) i był. W żar lejący się z nieba (niemal, bo jak wychodziłem z domu o 16 na termometrze w cieniu miałem 29 st.)

Jechało się super. Czasy podjazdów:
* Przegibek z Bielska - ok. 28 min (cały na 32. - super ;))
* Żar od rozwidlenia na dole (Żar / Tresna) - ok. 38 min (częściowo na 22.)
* Przegibek z Międzybrodzia - ok. 31 min (ok 25% na 22.)

Dziś kryzysów nie było, a na dodatek znów poprawiłem czas przejazdu (byłem z powrotem pod Gemini szybciej o 30 sekund niż ostatnio). Ale to pewnie zasługa gościa na szosówce zjeżdżającego przede mną. Ot motywował mnie żeby "wydajniej zjeżdżać" ;)

Plan na ten rok zrealizowany - założyłem sobie przejechanie 1000km (tylko tyle, ze względów rodzinnych - mała Oliwka potrzebuje taty ;)
Natomiast myślałem, że zmieszczę się w 200km w ciągu 6 dni wliczając 8 podjazdów (2x Przegibek z Bielska, 2x Przegibek z Międzybrodzia, Kocierz z Żywca, Targanice z Andrychowa i Żar). No niestety zabrakło niecałe 4km - wyszło 196,33 km i 3120m przewyższenia, ze średnią 22 km/h. Prawie jak etap na jakimś tourze (szkoda tylko, że rozbity na kilka dni :P)

Szczyrk (Orle Gniazdo)

Wtorek, 10 sierpnia 2010 · Komentarze(4)
Ostatnio jakoś jeremiks przypomniał mi o Orlim Gnieździe w Szczyrku. Jakoś wyleciał mi z głowy ten podjazd. A jest dość ciekawy, jak mawia k4r3l nawet "zacny".
Aż tak wysoko jak on nie pojechałem (tym razem, rok temu - tak).

Miała być pętla nad hotelem Orle Gniazdo, ale przejechałem przez hotel (pod hotelem?!), więc nieco skrócona - nieumyślnie - ot, źle się dogadałem z ochroniarzem, i zamiast pojechać na około pojechałem przez hotel.

Tak czy inaczej podjazd klasa. Chociaż następnym razem muszę spróbować od drugiej strony - bliżej Salmopola. Niby ten dzisiejszy miał mieć (wg znaków) 2300m, od strony Salmopolu wg tychże znaków podjazd ma 600m. Więc naturalnie wydaje się bardziej stromy, co odczułem zjeżdżając ;)

Profil podjazdu:


W końcu noga się kręciła - jechało się super, tylko w Szczyrku (od Bystrej właściwie) już się chłodno robiło. Ja jednak mam małą tolerancję na zimno - toteż zamówiłem dziś rękawki ;)
Ogólnie wrażenia - rewelacyjne, to będzie chyba kolejna szybka trasa na jesień.

A forma - wróciła! Hell yeah!

(czas podjazdu 8 min / lekkie kręcenie [22/24-28])

Przegibek, Kocierz, Targanice, Przegibek

Niedziela, 8 sierpnia 2010 · Komentarze(5)
Odwotna wersja trasy z 9. lipca.

Temperatura dziś, jak i zachmurzenie, nie dawały jasnego obrazu - jak się należy ubrać. No i trochę przesadziłem - koszulka z dł. rękawem + spodenki 3/4 to za dużo. Spodenki jeszcze ok, ale bluzka... Chociaż momentami przydawał się długi rękawek... Wniosek - trzeba kupić rękawki (ot, wydatków rowerowych nigdy dość :P)

Jechało się okropnie ciężko ;(
Niestety noga kręciła się jakby nie mogła :(
To chyba zasługa przejechanych jakiś 120 km w ciągu ostatniego miesiąca, z czego większość to trasy do-z pracy (po 5km, gdzie nie ma jak depnąć, żeby nie siedzieć później przepoconym :(
Na dodatek wczoraj pocisnąłem nieco do Jaworza (śr. tylko 25.4 km/h, ale zmęczenie zostało - bo wypad był po 19:00, a dziś wyruszyłem po 9:30).

Kryzys (największy od zeszłorocznego maja!) dopadł mnie na 4. podjeździe - na Przegibek od Międzybrodzia. Chyba 70% podjazdu przejechałem na najmniejszej tarczy! Straszne. No ale może uda się jeszcze odbudować formę - Orle Gniazdo i Kubalonka czekają ;)

Samopoczucie, oprócz mega zmęczenia, zajechania nóg + obolałego tyłka - super.
To bezsprzecznie najtrudniejsza trasa jaką miałem okazję przejechać (niezależnie od której strony jechałem).
Podjazd od Łękawicy na Kocierz - zgodnie z zapowiedziami kolegów z bS - łatwiejszy niż od strony Andrychowa. Za to zjazd (po gładkim asfalcie) super!

Jaworze Nałęże

Sobota, 7 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 25-50 km, wycieczka
Mój klasyk - Jaworze Nałęże. Jechało się super, średnia myślałem, że będzie rekordowa. A tu bęc. "Tylko" nieco ponad 25km/h :P

Powrót po 20:00, nieco chłodno już :(

Na deser, zdjęcie z Sylwestrem Szmydem przed startem do 6. etapu Tour de Pologne, chociaż nie wiem czy jest się czym chwalić...
Zapowiadał wiele (walkę o zwycięstwo), wyszło nic. Dokładnie tak samo jak na Tour de France (zapowiadał walkę o koszulkę najlepszego górala - wygrał tylko jedną premię górską). Ja rozumie, że można mieć w nogach trudy Giro d'Italia, ale nie opowiadajmy nie wiadomo czego później.



PS za rok na miejscu Lang Team szykowałbym trasę z czasówką. Niech się Jarek Marycz z Saxo Banku pokaże ;)

Kozia Góra

Czwartek, 15 lipca 2010 · Komentarze(1)
Kategoria <25 km, wycieczka, uphill, mtb
Miał być wyjazd na Magurkę, ale było późno, a kolega z korpo mhylinksi dziś zagadał, że coś mało jeżdżę po górach - to wymyśliłem wypad na Kozią Górę. Sam podjazd jest w miarę szybki - niecałe 20 min z Błoni.

Wcześniej zaliczyłem podjazd pod kolejkę na Szyndzielnię wzdłuż całej Armii Krajowej. Tu jechało się dobrze (jeszcze).
Później powrót i zjazd do Olszówki, stamtąd na Błonie przez las. Tu też było dobrze.

Źle się jechało na Kozią. Bardzo źle. Kamienie, żwir, eh.... na domiar wszystkiego chwila nieuwagi i musiałem się wypiąć z spd. Na ostrym i stromym zakręcie, z najlżejszym przełożeniem.... I za cholerę nie szło ruszyć. Trzeba było podprowadzić sprzęt 5m wyżej... wstyd normalnie, no!

Umocniłem się w przekonaniu, że mtb jest nie dla mnie, i że zdecydowanie wolę szosowe podjazdy...

Teraz trzeba będzie polować na jakąś okazję posezonową i w końcu kupić szosówkę... ;)

Klasyk: Jaworze Nałęże. Rekordowo. Znowu.

Poniedziałek, 12 lipca 2010 · Komentarze(1)
Kategoria 25-50 km, wycieczka
Szybki wypad do Jaworza Nałęża. Mój klasyk.
Rekordowe tempo - drugi raz w tym sezonie (i w ogóle) średnia przekroczyła 27 km/h. Pewnie dlatego, że było już lekko późno, a małą Oliwkę trzeba było dziś wykąpać po 20, więc lekko mówiąc dawałem z siebie jakieś 90% mocy :D

Jechało się super, ale przypomniałem sobie czemu nie lubię jeździć wieczorami... Otóż, moi mili, ilość muszek na moim stroju osiągnęła nieskończoność. Chyba ;)

Przegibek, Targanice, Kocierz, Przegibek

Piątek, 9 lipca 2010 · Komentarze(8)
Dzięki jeremiksowi wiedziałem, że da się zjechać z Kocierza do Łękawicy.

Pętla mocno po górkach.
Pierwotnie w zamyśle (rok temu już) miał być w drodze powrotnej podjazd na Żar. Ale byłem tam we wtorek, więc dziś spasowałem.

Tempo super.
Średnia 21.85 na MTB to całkiem niezły wynik, biorąc pod uwagę, że jak o 10:20 wyjeżdżałem z domu na termometrze w słońcu miałem 34 st., a na Kocierz wgramoliłem się w samo południe.

Kryzys.
Krótki kryzys złapał mnie na podjeździe na Przegibek (powrót) i na kilkaset metrów zrzuciłem na małą tarczę z przodu, a prędkość spadła do ok. 8km/h. Szybko się jednak pozbierałem, odpocząłem na dużej kadencji z małym obciążeniem, i pojechałem żwawo dalej ;)

(Mocno subiektywne) oceny.
Przegibek od Bielska - trudność 3/5 (za długość podjazdu)
Targanice z Porąbki - 4/5 (za stromiznę - chyba tak samo ciężką jak na Magurce Wilkowickiej)
Kocierz od Targanic - 4/5 (niby 8% ma nachylenia, ale ciągnął się strasznie długo ten podjazd)
Przegibek od Międzybrodzia - 3/5 (za długość).

Tylko Żar. Rekordowy Żar.

Wtorek, 6 lipca 2010 · Komentarze(4)
chociaż żar wcale specjalnie nie lał się z nieba...

Miała być pętla Bielsko-Przegibek-Targanice-Kocierz-Żar-Przegibek-Bielsko, ale nici z niej wszyły (drugi sezon z rzedu). Wczoraj pogoda była bardzo niepewna, co zaowocało nawałnicą około 15-16.
Dziś, z kolei, rano wyczytałem u jeremiksa, że nie przejezdna jest droga z Kocierza w stronę Żywca. Zrezygnowałem - nie chce się męczyć jadąc po dziurach, a właśnie ponoć z tego powodu zamknięta (po powodzi). A rok temu, no cóż - rękę złamałem. Więc poczekać pewnie będzie trzeba kolejne 365 dni ;)

Wybrałem zatem opcję "light 0%" :D Bielsko - Przegibek - Żar - Przegibek -Bielsko. W sumie planowałem ją w długi majowy weekend, ale wtedy pogoda nie pozwoliła na wojaże.
Dziś zresztą też nie za ciekawie było rano, bardzo się pochmurzyło nad właśnie tamtymi rejonami. Zaryzykowałem - opłaciło się.

Podjazd pod Przegibek, ciężko. W zasadzie czasowo super - znów coś koło 28:30, ale nogi kręciły się okropnie ociężale. Tak, że momentami myślałem, jak ja wrócę ;)

Po zjeździe już było lepiej. Może to zasługa słońca, które pojawiło się w momencie jak dojeżdżałem do głównej drogi w Międzybrodziu Bialskim.
Słonko towarzyszyło mi cały podjazd na Żar (761 m n.p.m.).
Sam podjazd nie jest jakoś ciężki, ale ciągnie się niesłychanie ;) Chyba tylko w 2. miejscach zrzuciłem na najmniejszą zębatkę z przodu, by dać na chwilę odpocząć mięśni (zmniejszyłem obciążenie kosztem większej kadencji).

Na górze kilka zdjęć zrobiłem, wykonałem też telefon do żony po info jak sytuacja meteo w Bielsku. Okazało się, że "bardzo się chmurzy" więc stwierdziłem - trzeba się brać ;)

Zjazd spokojny (nie lubię szybko zjeżdżać, mam kilka złych wspomnień, najważniejsze że najtragiczniejsze z nich - związane właśnie z Żarem - nie dotyczy bezpośrednio mnie). Z Czernichowa szybko do Międzybrodzia B. i odbicie na Przegibek. I tu niespodzianka (kurza twarz). Wiatr w czoło :o
Ale się jakoś zmobilizowałam, poprawiłem na siodełku, zmieniłem przełożenie i jazda do domu.

I teraz najważniejsze. Pod Gemini w Bielsku byłem po równych 2:42, co jest niemal równe z tempem feels3. Niestety do domu dojechałem 9 min później, bo musiałem podskoczyć do żony, spacerującej z naszym maleństwem, po klucze od mieszkania - więc trasa była nadrobiona jakieś 2-3km.
Czyli tempo niesamowite, zważywszy że wcale nie cisnąłem do przodu jakoś specjalnie, myśląc, że do Beskidu Małego zawitam jeszcze w tym tygodniu (Traganice i Kocierz czekają, a dziś czasu na nie już nie było).

Na koniec bonus. Rok tą podobną trasę przejechaliśmy z kolegą w 3:28. W tym roku przejechałem ją solo niecałe 37 min szybciej! Kosmos!

Wokół Jez. Goczalkowickiego (2010)

Piątek, 2 lipca 2010 · Komentarze(2)
Kategoria 50-75 km, wycieczka
Nie wiem od czego zacząć - tyle do opisania.

OK od najmniej przyjemnego może - dziś odliczając godziny do tygodniowego urlopu, który zaczynam w poniedziałek (a właściwie już zacząłem), zdałem sobie sprawę że mija dziś dokładnie rok od mojego wypadku, w którym ucierpiała ręka lewa (złamana została, dla ścisłości). Wnioski wyciągnąłem - jeżdżę ostrożniej (zero zaufania dla innych uczestników ruchu), ale też jeżdżę szybciej...

Na zaporze w Goczałkowicach © webit


Dzisiejszy wypad, trasa wokół Jeziora Goczałkowickiego, miał być kolejnym sprawdzianem - poprzedni rok vs obecny.
I po raz kolejny jestem w domu szybciej, zaczęło się miesiąc temu od pobicia czasu na Salmopol i z powrotem. Następnie, nie tak daleko wstecz, we wtorek na dystansie 60km osiągnąłem rekordową średnią - ponad 26km/h.

Most na Wiśle w Strumieniu © webit


Dziś ustanowiłem kolejny rekord (śmiem przypuszczać, że już nigdy nie pojadę szybciej niż dziś...). 72 km pokonałem, ze średnią 27.87 km/h. Ta wycieczka będzie już zawsze odniesieniem, jak za młodu jeździłem ;) I to wszystko na rowerze MTB z kołami 2.1".
Co mnie cieszy dodatkowo, jeden ze znajomych na bS, przejechał podobną trasę na szosówce ze średnia 27.14. Może warunki nie były inne, ale możliwości osiągania prędkości na MTB i szosówce są całkiem inne.

Wisła u wejścia do Jez. Goczalkowickiego © webit


Sama trasa super. Jechało się rewelacyjnie, chociaż niemal cały czas pod wiatr (jak to możliwe?!) Średnią po dojechaniu na zaporę (przez Mazańcowice) była oszałamiająca - grubo ponad 29km/h - a muszę przyznać, że się oszczędzałem "na później".

Od 40-50km jakiś klient siadł mi na kole i wykorzystywał perfidnie osłonę przeciw wiatrową, ale nie szło go zgubić. Jazda z prędkością ponad 33km/h trochę mnie zmęczyła i jak odbił w bok, ja pojechałem dalej prosto - przez Rudzicę do Jasienicy. Nie przejechałem 500m, jak nagle prędkość mi "spadła" do 13km/h. Okrzyknąłem to na szybko, największym kryzysem jaki miałem "w karierze".
Okazało się później, że nie zauważyłem iż zaczął się jeden z podjazdów (widać na profilu poniżej ok 50km), podjazdów które się mnożyły jak grzyby po deszczu aż do Jasienicy. Po prostu w ferworze walki (próby zgubienia intruza) przegapiłem/nie zauważyłem punktów odniesienia i wydało mi się, że jestem dalej na płaskim :D

Na zaporze w Goczałkowicach © webit


Owe górki tak mnie zmęczyły, że chciałem skrócić nieco powrót do domu (o jakieś 5km i kilka podjazdów). Ale wtedy przypomniało mi się co powiedział kiedyś Lance Armstrong - Ból trwa tylko chwilę, rezygnacja pozostaje na zawsze.
Nie zrezygnowałem, i wiem że jakbym wymiękł nie darowałbym sobie tego ;)

Trasa: