Wpisy archiwalne w kategorii

mtb

Dystans całkowity:851.78 km (w terenie 318.55 km; 37.40%)
Czas w ruchu:50:18
Średnia prędkość:16.93 km/h
Maksymalna prędkość:65.20 km/h
Suma podjazdów:16497 m
Maks. tętno maksymalne:192 (101 %)
Maks. tętno średnie:159 (84 %)
Suma kalorii:15792 kcal
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:27.48 km i 1h 37m
Więcej statystyk

Rekordowa Równica

Sobota, 24 września 2011 · Komentarze(4)
Nigdy dotychczas tak nie cisnąłem na podjeździe, tak jak dziś.
To był ten dzień, który na długo zapamiętam :-)


Na Równicę (885 m n.p.m.) planowałem powrót tego roku jeszcze minimum jeden raz. Ostatnio jechało się strasznie (35 st. w słońcu w południe...)

Dziś wybrałem się z Pawełem, który leczył się po przebytej chorobie będąc jeszcze, hmmm mocno zaziębiony.

Nie wiem czy to było powodem (zapewnę był słabszy, chociaż jak się zarzeka: W efekcie pod Równicę wytoczyłem się chyba ze średnią 300W co jest naprawdę sporym wynikiem jak na mnie.), czy może dziś był mój dzień, ale na Równicę wjechałem co najmniej 6 min szybciej niż ostatnio (25:28).

Dzisiejszy czas podjazdu - 20:59 (od znaku Równica na końcu ul. Sanatoryjnej w Ustroniu).
Od rozstaju dróg (początek bruku) - 17:47.

Niesamowite, że cały podjazd jechałem za Pawłem (może kilka razy przed nim na krótko), że jak mi odjechał - dałem radę go dojechać. Super! Jak dla mnie bomba i myślę, że to rehabilituje mój zeszłoroczny uphill na Równicę.

W efekcie na szczycie zameldowaliśmy się równo - czas mierzę na białej linii przy punkcie poboru opłat za parking.

Powrót MTB.
Jak to Paweł, ciągnie w teren, a jak jakoś co roku jesienią kuszę się na mtb w naszych Beskidach.
Z Równicy zjechaliśmy szlakiem pod Orłową (nawet przyjemnie - tylko raz wymiękłem na kamieniach) i stamtąd szutrową drogą do Brennej.
Tu zrobiliśmy krótki pit-stop na kawę i dalej przez Jaworze, lotnisko w Aleksandrowicach do Bielska, na os. Karpackie ;)






PS tym samym, dziś wykonałem zamierzony kilometraż na ten sezon - 2500 w nogach, aż miło. Teraz trzeba będzie "dobić" do 3000 km (albo i więcej) ;)

Magurka od d.... strony, czyli wjazd szlakiem od Stalownika

Piątek, 15 lipca 2011 · Komentarze(5)


Wycieczka z Pawłem i jeszcze jednym kolegą (przepraszam - nie mam pamięci do imion).
Plan padł na (moją) Magurkę, a że chłopcy mtb'owcy, musiało być terenem (wrrrr - nie lubię tego).
Po deszczu, ponad 20% nachylenia miejscami - istne piekło. Chyba w 3-4 miejscach podprowadzałem, za każdym razem po tym jak opony straciły przyczepność i trzeba było ruszyć, a nie zawsze dało się z miejsca.

Ogólnie super, wyprawa, ale start po deszczu, gdy góry parują... istne Kongo klimatyczne. Dwa obroty korbą i człowiek mokry jak spod prysznica :D

Zdjęcia będą później (a widoki były przepiękne), bo coś mój ISP (dostawca internetu) po raz kolejny daje ciała, i piszą opis z komórki ;)

Magurka, Czupel, Przegibek

Wtorek, 24 maja 2011 · Komentarze(6)
Rano do pracy, a po pracy....

Magurka (909 m n.p.m), Czupel (933 m n.p.m), Przeginek (663 m n.p.m)

Magurka uphill - standardowo asfaltem od Wilkowic. Dziś czas niemal doby - 29:31 - niemal, bo ostatnie 900m odpuściłem - było cholernie ciepło 28 st. i znów się zacząłem przegrzewać.

Magurka Wilkowicka (909 m n.p.m.) © webit


Na Magurce stwierdziłem, że jeszcze nie byłem na Czuplu. Zatem tam pojechałem. Ale, żeby nie było że super - pojechałem złym szlakiem (czarnym zamiast niebieskim) i w pewnym momencie musiałem podprowadzić rower jakieś 200m po bardzo stromej i kamienistej drodze.

Będąc już na niebieskim szlaku, rozkoszowałem się jazdą po niemal płaskim terenie...

W drodze na Czupel (933 m n.p.m) © webit


Z Czupla powróciłem na Magurkę, skąd zjechałem na Przegibek szlakiem narciarskim. Oj wymagający ten zjazd jak dla mnie (mało jeżdżącego w terenie). Pełno kamieni i w dwóch miejscach dość stromy spad.

Widok na Żar z Czupla © webit


Z Przegibka już standardowo do domu szosą.

2x Kozia Góra

Niedziela, 3 października 2010 · Komentarze(0)
Kategoria mtb, uphill, wycieczka, <25 km
Przed obiadem rodzinnie - spacer na Kozią, a po obiedzie już na dwóch kółkach ;)
Jechało się dziś ciężko - spacer trochę wymęczył, ot nogi nie przyzwyczajone do takich wycieczek. Było ciężko, ale ogólnie super samopoczucie, chociaż chłód już był bardzo mocno odczuwalny - niby 13 st. na termometrze, ale w górach chyba z 7 było.

Szyndzielnia, Klimczok, Trzy Kopce, Stołów, Błatnia

Sobota, 25 września 2010 · Komentarze(4)
Kategoria 25-50 km, wycieczka, mtb
W końcu udało się zaliczyć Błatnią. Już rok temu planowałem, ale złamanie ręki wykluczyło ten podjazd. A w tym sezonie jakoś bardzo szosowo jeździłem i dopiero teraz się udało.

Schronisko na Dębowcu © webit


Rano umówiliśmy się na wspólny wypad z kolegą mhylinski.

Najpierw podjazd na Dębowiec (686 m n.p.m.), później czerwonym na Szyndzielnię (1028 m n.p.m.). Nie było problemów, ale zrobiliśmy kilka przerw w trakcie podjazdu.



Na jednym postoju jakiś(aś?) rowerzysta nas minął. Gdy ruszyliśmy dalej, dałem się ponieść emocjom i rzuciłem się w pogoń. Udało się nadrobić jakieś 150m straty na ok kilometrze i tuż przed polaną dojechałem owego bikera.

W drodze na Szyndzielnię (2) © webit


W schronisku szybka kawa i dalej w drogę...

Kawa na Szyndzielni © webit


Najpierw na Klimczok (1117 m n.p.m.) szlakiem żółtym. Sam podjazd w miarę ok, ostatnia hopka podprowadziliśmy rowery - za dużo kamieni więc nie było sensu ani ryzykować, ani się wyżyłować.

Na Klimczoku © webit


Z Klimczoka żółtym szlakiem na najpierw minęliśmy Trzy Kopce (1082 m n.p.m.), a za chwilę Stołów (1035 m n.p.m.).

Punkt widokowy na Błatniej (skąd te kanały?!) © webit


W końcu dojechaliśmy do celu - Błatnia (917 m n.p.m.). Po drodze chyba 2 razy rower sprowadzałem na krótkich odcinkach, jednak brakuje trochę "objechania" w terenie i panika robi swoje (hamowanie = prawie pewna wywrotka, ale jakoś zawsze to bierze górę nad "niehamowaniem" i jazdą przed siebie).

Z Błatniej zjechaliśmy (znów) żółtym szlakiem. Do Jaworza. A stamtąd powrót to już doskonale znana mi droga.

Awaria w rowerze kolegi © webit


Ogólnie wypad super. Techniki zjazdowej czasami brak, ale za to na podjazdach nadrabiam. Na pewno kiedyś powrócę na tą trasę - jest bajecznie piękna (widoki) i umiarkowanie trudna (no może poza kilkoma zjazdami).

Kozia Góra: dogrywka (+ 3000 km)

Piątek, 24 września 2010 · Komentarze(1)
Kategoria <25 km, wycieczka, uphill, mtb
Rankiem do pracy. Trasa #2 (Armii Krajowej) 4.8km; przewyższenie ok 100m; temperatura rano 13C.

Po pracy powtórka sprzed trzech dni. Kozia Góra, z którą chyba jednak się "przeprosiłem" ;)

W drodze na Kozią Górę © webit


Jechało się lepiej niż we wtorek, lepiej niż w środę (pętla nad Dol. Wapienicy). Podjazd dziś nie stanowił problemu.
Natomiast zjazd - niemal bajka. Oczywiście po największych kamieniach powoli, ale gdzie się dało, targałem i 40km/h. A przez Cygański Las niemal cały czas 35km/h :D
Temperatura po południu 20C.

Widok z Koziej Góry © webit


To taki przedsmak przed jutrem. A jutro będzie "grubo", jak mawia jeden znajomy.
Planujemy z kolegą wypad w iście MTB stylu. Podjazd na Szyndzielnię i później przez Trzy Kopce w stronę Błatniej. Ja będę nalegał jeszcze na Klimczok ;)

PS te 3000 km to nie w tym roku. To 3000km przejechane na moim rowerze od zeszłego sezonu. Chciałem zrobić pamiątkowe zdjęcie, ale zapomniałem. Następna okazja będzie za 988km :P

Dębowiec + Pętla nad Doliną Wapienicy

Środa, 22 września 2010 · Komentarze(0)
Rano do pracy, ul. Karpacką + Karbową. (temp rano 10 st). Jechało się OK.

Po pracy z kolegą na Dębowiec a później zjazd do zapory i zrobienie pełnej pętli nad Doliną Wapienicy.
Temp w góach 14 st, w mieście 16.
Jechało się super. Chyba przekonałem się do mtb ;)

Kozia Góra po raz trzeci w 2010, ale po raz pierwszy...

Wtorek, 21 września 2010 · Komentarze(0)
Kategoria <25 km, mtb, wycieczka, uphill
Rano do pracy, nieco ponad 4km i ok 100m przewyższenia ;)
Temp 9 stopni, jechało się super, ciepło bo pod górkę.

Po pracy wybrałem się w teren. Trafiło na Kozią Górę (jutro planowane kolejna wycieczka krajoznawcza). Był to trzeci wyjazd w tym roku. Pierwszy bez podpórki (od zawsze) i pierwszy dojechany na sam szczyt, a nie tylko do schroniska na Stefance.

Kozia Góra © webit


Jechało się ekstra. Ale górka jest, jak dla mnie mega bardzo ciężka do wjechania. Może to kwestia kamieni, może nachylenia...

Temp. po południu, ok 16:00, 18 stopni.

Kozia Góra

Czwartek, 15 lipca 2010 · Komentarze(1)
Kategoria <25 km, wycieczka, uphill, mtb
Miał być wyjazd na Magurkę, ale było późno, a kolega z korpo mhylinksi dziś zagadał, że coś mało jeżdżę po górach - to wymyśliłem wypad na Kozią Górę. Sam podjazd jest w miarę szybki - niecałe 20 min z Błoni.

Wcześniej zaliczyłem podjazd pod kolejkę na Szyndzielnię wzdłuż całej Armii Krajowej. Tu jechało się dobrze (jeszcze).
Później powrót i zjazd do Olszówki, stamtąd na Błonie przez las. Tu też było dobrze.

Źle się jechało na Kozią. Bardzo źle. Kamienie, żwir, eh.... na domiar wszystkiego chwila nieuwagi i musiałem się wypiąć z spd. Na ostrym i stromym zakręcie, z najlżejszym przełożeniem.... I za cholerę nie szło ruszyć. Trzeba było podprowadzić sprzęt 5m wyżej... wstyd normalnie, no!

Umocniłem się w przekonaniu, że mtb jest nie dla mnie, i że zdecydowanie wolę szosowe podjazdy...

Teraz trzeba będzie polować na jakąś okazję posezonową i w końcu kupić szosówkę... ;)